Rozdział
ósmy
Życie
jest zbyt krótkie, by żyć w ciągłym strachu.
12
września, czwartek, wieczór
Pamiętniku, moje życie jest ciężkie. Ciągle ktoś przeszkadza mi w
opowiedzeniu Ci tego wydarzenia. Poszliśmy na plażę i byłam trochę zmęczona. W
skrzynce czekała na mnie wiadomość od Nimka. Była treści:
Droga Blue,
Zrozumiem, jeśli jesteś zła, ale dlaczego nie odpisujesz?
Tęsknię za moją Chattową przyjaciółką :)
Proszę, jeśli możesz, napisz, że żyjesz, bo martwię się
:D
Cały Twój
Nimek xoxo
Nie wiem, co sobie myślałam, on miał problem, a ja po prostu olałam
go, bo nie odpisywał. Zachowałam się jak kompletna idiotka bez serca.
Postanowiłam odpisać.
Drogi Nimku,
Wiem, że długo nie odpisywałam, ale też miałam dużo
na głowie. Wiesz już, że chodzimy do tej samej szkoły,
ale więcej nie zdradzę, bo jeślibyś dowiedział,
kim jestem, nie byłoby już tej więzi, czegoś na kształt
przyjaźni. Nie odpisywałam również, bo, i tu Ci powiem,
że się nie poznaję, z trochę egoistycznych pobudek, ale
więcej Ci nie wyjawię. Kiedyś się dowiesz, kim jestem,
lecz jeszcze nie teraz. Dziękuję za to, że się przejmujesz
To trochę słodkie ;)
Twoja Blue
Uważam, że ta wiadomość została dobrze napisana.
Potem znów myślałam o Ross'ie. Jest naprawdę utalentowany. Nie mogę
pojąć, dlaczego tak bardzo chciałam wyczyścić pamięć i wszystko związane z nim.
Chyba po prostu tęsknota za nim mnie próbowała zniszczyć. Bardzo się cieszę, że
wrócił. Że jest przy mnie. To się teraz liczy. Mamy sześć lat do odrobienia.
Drugą myślą przewodnią był casting, na którym wypadłam przecież okropnie. Nie
było szansy, abym się dostała. A przeze mnie Ross też stracił szansę. Ciekawe,
czy był o oto zły. Pewnie nie, bo to, co stało się potem, wyraźnie poprawiło mu
humor. Chyba.
Rano obudziłam się, a poprzedniego wieczoru nawet nie przebrałam się w
koszulę nocną. Spałam w ubraniu. Stanęłam przed lustrem i głośno krzyknęłam z
przerażenia. Vanessa wbiegła do mojego pokoju.
- Co się stało?!?
- Nie widzisz?- spytałam dziwnie piszczącym głosem, wskazując przy tym
dłońmi swój wygląd od głowy, aż do stóp. Vanessa wybuchnęła głośnym, zaraźliwym śmiechem.
- Ja myślałam, że ktoś próbuje cię zabić, a ty po prostu zobaczyłaś
swoje okropne odbicie.- między słowami słychać jej dźwięczny śmiech. Miała
rację, wyglądałam potwornie. Włosy w drobnych strąkach zwisały z mojej głowy.
Zwykle na noc spinam kok, ale byłam wyczerpana i mogłabym zasnąć na stojąco.
Oczy, zwykle wyeksponowane cieniem w kolorze ciemniejszym o ton od mojej skóry,
były podkrążone, a tusz spływał nieregularnymi strużkami wzdłuż żuchwy.
Błyszczyk, świeżo nałożony przed nieoczekiwanym snem, rozmazał się na czole.
JAK?! Nie mam jakiejś specjalnej tezy w tym temacie i lepiej zostawię to bez
komentarza. Niezmazany makijaż trudno jest zmyć, o czym przekonałam się potem.
Włosy nie były tak uciążliwe. Umyłam je, wysuszyłam, przeczesałam i po chwili
ułożyły się w fale. Na twarz nałożyłam podkład i zrobiłam mocniejszy, niż
zwykle makijaż, by zakryć resztki po nocy. Zrobiłam sobie gorący prysznic, by
zmyć zmęczenie i ospałość, a ciało przywrócić do życia. Ubrałam lekką sukienkę
w kwiaty do kolana, do tego brązowe rzymianki i medalion od mamy na dziesiąte
urodziny. Spakowałam do torby potrzebne książki i zeszłam na dół, do kuchni, by
zjeść śniadanie. Na stole leżały gorące omlety, które Van mi przyrządziła, gdy
próbowałam doprowadzić się do porządku. Zasiadłam do stołu i zaczęłam
pałaszować. Dzwonek zadzwonił, a ja powoli wstałam z krzesła i podążyłam w
stronę drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam Rikera i Ross'a opierających się o
sąsiednie framugi. Oboje byli uśmiechnięci i weseli.
- Yyy..?- popatrzyłam na nich pytającym wzrokiem.
- Przyszliśmy po ciebie i Van.- wytłumaczył Ross.
- Aham.- odparłam i zreflektowałam się.- Vanessa! Gotowa jesteś?
- Tak!- odkrzyknęła w odpowiedzi na mój krzyk.
Zbiegła pospiesznie i ruszyła do holu. Zobaczyła Rikera i na jej
twarzy wykwitł wielki uśmiech. Coś było nie tak. Ona przecież nie lubiła Rikera
i zawsze się kłócili. Musiało mnie coś ominąć.
- Witajcie.-powiedziała, chwyciła torbę.- Gotowa.
Ja swoją również wzięłam i wyszliśmy razem. Van i blondyn zajęci swoją
rozmową szli za nami.
- Co im się stało??- zapytałam zaciekawiona do Ross'a.
- Nie wiem, też mnie to dziwi.- zamrugał kilkakrotnie, jakby miał
przed oczyma jakiś obraz i starał się go pozbyć.
Nie zadawał więcej pytań i zaczęliśmy rozmowę w innym kierunku. Nim
się obejrzałam, byliśmy już przy drzwiach szkoły. Ruszyłam w stronę swojej
szafki i zauważyłam, że Ross również tak się kieruje. Szedł za mną z wielkim
uśmiechem. Aż przerażającym. Otworzyłam swoją powoli, bałam się, że blondyn coś
tam upchnął i robi mi żart, ale on przeszedł trochę dalej i stanął przy szafce,
na której była żółta karteczka z napisem "ZAREZERWOWANA". Po chwili
zorientowałam się, że to dla niego ona była zajęta. Już wiedziałam, skąd ten
uśmiech. Wyciągnęłam potrzebne materiały z szafki i poszłam na matematykę. Ross
miał wtedy literaturę angielską. Zadzwonił dzwonek, a ja weszłam do klasy.
Jedyne wolne miejsce było przy kimś, przy kim nie chciałam siedzieć, Angelo. Z
kwaśną miną zasiadłam na krześle, a chłopak odsunął się na drugi koniec ławki.
Nie patrzył na mnie, przez całą lekcję bazgrał coś na ostatniej stronie
zeszytu, albo udawał, że słucha, co dzieje się na lekcji. Pani Newton mówiła o
całkach, co umiem już doskonale, a to tylko przypomnienie. Zastanawiam się,
czemu Angelo mnie unika. Po trzeciej lekcji miały zostać wywieszone wyniki
castingu, którego nie zaliczyłam na 1ooo%. A to oznacza, że zanim poznam listę
zaliczającą się do drugiego etapu, będę się jeszcze męczyć na lekcji
angielskiego i na fizyce. Tą pierwszą lubię, druga jest dla mnie niczym czarna
magia.
Lekcje minęły dość szybko. Na trzeciej przerwie przy tablicy ogłoszeń
zebrał się tłumek uczniów. Van wręczyła mi kopię wyników z wielkim uśmiechem.
Zaczęłam czytać. Kilka osób zauważyło, że mam tę listę i podbiegło do mnie i
próbowało mi ją wyrwać. Ross wkroczył i powiedział:
- Hej! Dajcie jej to przeczytać!- tłum od razu od razu się oddalił
trochę.- Iii..?- popatrzył na mnie znacząco.
- Nie dostaliśmy się.- zasmucił się, a ja dodałam.- Żartuję! Oboje
przeszliśmy dalej!- wskazałam palcem na listę.
- O rany! To świetnie!
Sama byłam w niezłym szoku. Byłam beznadziejna! A w kolejnym etapie
trzeba było zatańczyć. O ile wiem, Ross jest świetny. To daje nam większe
szanse.
Powiedziałam mu co myślę, a on przytaknął. Kolejny etap odbył się w
środę.
- Gotowa?- zapytał Ross.
- Tak.- odpowiedziałam ochoczo kiwając głową.
- To chodź. Zaufaj mi.- popatrzył mi głęboko w oczy i ruszyliśmy na
scenę.
Zatańczyliśmy taniec towarzyski i freestyle w jednym. Według mnie,
było świetnie. Dziś zostały ogłoszone wyniki w kontekście 25 najlepszych,
którzy dostali się na zajęcia Vanessy.
Rano wstałam gotowa. Ubrałam się lekko i zrobiłam naturalny makijaż.
Gotowa do wyjścia czekałam na Van, która miała zimną twarz, bez wyrazu. Musi
być bezstronna i rozumiem to. Weszłyśmy do szkoły raźno, trzymając się ramię w
ramię. Wszyscy patrzyli na nas z ciekawością. Do nas doszedł Ross i Riker.
Jeszcze tylko jakaś melodia robiąca renomkę i bylibyśmy, niczym w filmie.
Uśmiechałam się wesoło, bo i tak się czułam. Wesoła. Radosna. Nieważne były
wyniki. I tak czułam się wspaniale. Tak, jak ostatnio wyniki miały być
wywieszona po trzeciej lekcji. Po plastyce skierowałam się do tablicy. Każdy patrzył
na mnie dziwnie. Jakoś tak... No, nie wiem... Z szacunkiem? Tak, to chyba to.
Byłam lekko onieśmielona ich zachowaniem. Od większości biło po prostu
zazdrością. Zmieszaną z czymś jeszcze. Szłam szybkim krokiem, a każdy
rozstępował mi drogę, jakby bał się, że Ross znów wkroczy. Ale nie widziałam go
nigdzie w pobliżu. Podeszłam do listy i taksowałam wzrokiem nazwiska
"magicznej 25". 24 osoby zostały wybrane, czyli po 6 z każdej z klas
plus jedna, nad którą się ulitowano. Nagle oniemiała zauważyłam swoje nazwisko.
Nad nazwiskiem Ross'a! Dostałam się! Podskoczyłam z radości i ruszyłam w
poszukiwaniach blondyna, by wyjawić mu wspaniałe wieści, ale nigdzie nie mogłam
go znaleźć.
Potem, na przerwie na lunch, poszłam do cafeterii. Zasiadłam obok
Clay'a i reszty, a po chwili dołączyła do nas również Izzy.
-Gratulacje! Wszyscy dostaliśmy się, wszyscy!- zapiszczała wesoło.
- No, tak siedem osób z klas maturalnych, pozwolicie, że wymienię:
Clayton, Izzy, Angelo, Ross, ja, Anabell i Laura, która dostała się dzięki
litościwej siostrzyczce.- powiedziała zgryźliwie Ever.
- Daj spokój. Laura była wspaniała.- wyparował Clay. Pocałowałam go w
policzek w podzięce.
- To słodkie. Dzięki.- uśmiechnęłam się promiennie.
- Nie ma za co.- odpowiedział tym samym gestem.
- Laura?- zapytał ktoś za mną.
Odwróciłam się i zlustrowałam tę osobę. Był to chłopak, o
ciemnobrązowych tęczówkach i boskim uśmiechu. Raczej średniego wzrostu i dość
szczupły.
- Kto to?- zapytała szeptem Iz, wyraźnie zauroczona brunetem.
Po chwili rozpoznałam w nim mojego przyjaciela z Londynu, bliskiego
także dla Ross'a.
- Shelly!- krzyknęłam na całą cafeterię zaskoczona.
- Tak, to ja.- rozłożył ręce w geście, który oznaczał, że chce mnie
przytulić na powitanie. Zrozumiałam i od razu wpadłam mu w ramiona.
- Ilu ona zna jeszcze przystojniaków?- zapytała zszokowana Ever.
- Też bym chciał to wiedzieć.- przytaknął rudej Clay z lekkim wyrzutem
w głosie.
- To jest George, mój drugi najlepszy przyjaciel. Także przyjaciel
Ross'a. - zapoznałam go z paczką. - Znamy się z Londynu. Także od wczesnego
dzieciństwa.
- Miło mi.- brunet uśmiechnął się ciepło.- Day nie mówiła ci, że
przyjeżdżam?- zdziwiony zwrócił się do mnie.
- Nie- odparłam krótko.- A Ross wie, że przyjechałeś?
- Oczywiście, że wie. Jesteśmy przyjaciółmi.- zauważył.
- A wiesz, gdzie jest? Bo w szkole go nie ma. Po drugiej lekcji
wyparował.
- Nie mówił ci?- zapytał podejrzliwie.
Pokręciłam głową.
- Ja nie mogę ci tego wyjawić. To jego sprawa i na pewno ci powie.-
powiedział.- Vanessa pozwoliła mi przyjść na casting trochę później, bo
przyjechałem tu dopiero wczoraj.
- Fajnie. Na pewno się dostaniesz na zajęcia. Masz przecież wiele
więcej talentu ode mnie.
- Jaasne. To przecież ty i Ross zawsze graliście pierwsze skrzypce we
wszystkich przedstawieniach.
- Pierwsze skrzypce?- uniosła brew Izzy.- Czego ja jeszcze o tobie nie
wiem?- wtrąciła do rozmowy.
- Tylko mojej przeszłości z Londynu.
- Czyli wielu rzeczy.- przetłumaczyła szatynka na swoje.
- Ona była najodważniejszą dziewczyną, jaką znam. Nie bała się
występować. Czy to się zmieniło?- zapytał brunet.
- Tak, ona boi się śpiewać.- odparła Ever.- Znaczy bała.- poprawiła
się.
- Czyli wyzbyłaś się strachu bez mojej pomocy? Dobra dziewczynka.-
pogłaskał mnie czule po włosach. Jak na moje oko, zbyt czule. Lekko chwyciłam
jego rękę i odrzuciłam.
- Shelly, poznaj mojego chłopaka, Claytona.- wtuliłam się w sztywne
ramiona bruneta, powodując rozluźnienie.
- Chłopaka?- mrugnął porozumiewawczo w moją stronę, a ja zignorowałam
to, patrząc w oczy Clay'a.
Dzień był długi i męczący. Zastawiam się, co też ukrywa Ross i czemu
boi się mi to wyznać. W głowie tworzyły mi się najczarniejsze scenariusze co do
tajemnicy blondyna. Cieszę się, że mam obojga chłopaków przy sobie, tych na
których zawsze mi zależało. Do tego cudownego chłopaka i przyjaciółkę. Dostałam
się na zajęcia Van i mam mnóstwo dobrych ocen. Pozbyłam się strachu i jestem
gotowa spełniać wszystkie swoje marzenia. Ale całe szczęście zasłaniała mi ta
tajemnica Ross'a i to, kim jest Nimek? Ani się obejrzałam, już odpłynęłam do
krainy Morfeusza.
------------------------------------
No i jest :) Ostatnio dużo się dzieje i w ogóle i nie miałam czasu napisać, ale wena spłynęła na mnie i jakoś szybko mi zeszło :D Ten rozdział dedykuję Refive, która mnie ostatnio wspierała w pewnej sprawie ;) Loff♥
~Kasia<3
P.S. Koffam to zdjęcie ;***

Supppeeerrr kochammm tego bloga czekam na next ; )).
OdpowiedzUsuńBaaardzo mi się podoba ;D Czekam na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńSuperaśny!!! ;D
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Awards.
Szczegóły na: http://auslly-niezwykla-historia.blogspot.com/2013/08/liebster-award.html
Nominowałam cię do Liebster Awards. http://stealyourheart123.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMówiłam, że się dostaną XD
OdpowiedzUsuńdlaczego wydaje mi się, że to ten George czy jak mu tam to Nimek? xD