Rozdział
dwunasty
Życie
jest zbyt krótkie, aby śpiewać tylko dla siebie i martwić się o błahe sprawy.
- Izzy, jak myślisz?- zapytałam zaciekawiona, przymierzając niebieską
sukienkę.
- Wyglądasz olśniewająco. Zresztą jak zwykle.- odpowiedziała lekko
poirytowana przyjaciółka.
- Jesteś zła?- spytałam podejrzliwie.
- Co?- odpowiedziała wyrwana z kontekstu szatynka.- Aaa... Nie, no co
ty.- pokiwała przecząco głową.
- Wydajesz się być jakaś..- zamyśliłam się.- Nieobecna.
- Co?- powiedziała dziwnie wysokim głosem.
- Nieważne.- westchnęłam zrezygnowana.
Wiedziałam, że i tak nic z niej nie wyciągnę, a nie było sensu prosić
o wyjawienie dręczącego jej zmartwienia, bo okazałoby się to fiaskiem. Noga już
nie bolała mnie tak bardzo, na niej była tylko niewielka blizna po rozcięciu i
mogłam już swobodnie poruszać. Problemem było tylko to, że mój tata jest
niezwykle nadopiekuńczy, więc jakoś zmusił mnie do chodzenia o kulach,
przynajmniej przez kilka następnych dni. A dokładniej do dnia kontroli
szpitalnej. Czyli jeszcze sześć dni. Moje życie ostatnio było inne. Zmieniło
się. Wszyscy mi pomagali i starali się być mili, że nie powiem, aż obrzydliwie
mili. Doceniam ich starania, ale mam już dość tej życzliwości. Od kiedy mój
tata dowiedział się, że względnie pokonałam swój lęk i nieśmiałość, zupełnie
zmienił swoje nastawienie. Do tego jeszcze fakt, że Van powiedziała o wiele za
dużo o tym, co lubię robić i tata odpłynął. Piwnicę, dotąd nieużywaną, zmienił
w studio do tańca, śpiewu i scenę teatralną. Centralna jego część to wielka
sala estradowa. Są tam głośniki, mikrofony, mnóstwo świateł i innych przyrządów
tego typu. Prawa strona od wejścia to scena, na której jest ogrom kostiumów,
rekwizytów i masek, zaś lewa strona z trzech stron objęta jest lustrami i krążkami.
Podłoga wyłożona panelami w kolorze miodu kwiatowego jeszcze nie była używana.
Ściany zewsząd są wyposażone w odbijacze
dźwięku tak, abym mogła śpiewać nawet głośno i by nikt mnie nie słyszał. Tak
naprawdę piwnica to jedno wielkie pomieszczenie bez ścian. Postawione są tylko
pojedyncze kolumny tak, aby dom się nie zawalił. Jest to ogromna przestrzeń
tylko dla mnie. Mogę tu się rozwijać, tata naprawdę się o mnie troszczy. Jest
świetny, a przecież wychowuje mnie samotnie. Tak serio, nigdy nie zastanawiałam
się, dlaczego nie znalazł sobie partnerki? Nie złościłabym się o to. Wiele już
takich było, ale nigdy długo. Jedna, czy dwie randki i koniec. Muszę mu
wreszcie kogoś znaleźć.
Ale do rzeczy. Postanowiłam podzielić się moją pracownią z zespołem
Ross'a. To dobry pomysł, są tu świetne warunki do prób.
Po dość długiej chwili krępującej ciszy, Iz wreszcie się odezwała, ale
to, co mi wyjawiłam, zupełnie mnie zbiło z tropu.
- Podoba mi się George.- wyznała na jednym tchu przyjaciółka.
- Co?- tylko tyle zdołałam wyjąkać. Nie spodziewałam się czegoś
takiego z jej strony. Była niezwykle wybredna, jeśli chodzi o chłopaków. Ale
powiem wprost, George jest niezłym ciachem.
- Jest miły i przystojny. I potrafi wykrzesać z siebie coś
inteligentnego. Umie tańczyć i ma fajny głos. Jest naprawdę ciekawą osobą.-
zaczęła nawijać szatynka.
- Rozumiem.- pokiwałam głową powoli. Moja głowa była pełna sprzecznych
myśli. Skoro Izzy się zakochała, to dlaczego ja jeszcze nie? Dlaczego nie mogę
znaleźć tego jedynego? Co ze mną nie tak?
- Laura? Słyszysz mnie?- machała mi przed twarzą dłońmi.
- Yhm..- zreflektowałam i postawiłam na zwykła odpowiedź.- Tak, a co?
- Pytałam, czy mogłabyś z nim pogadać?
- Jasne. Jesteśmy bliskimi przyjaciółmi.- prychnęłam ironicznie.
- Jest coś, czego nie wiem?- zapytała i uniosła brew.
- Nie, po prostu znam go lepiej, niż wy.- odpowiedział pospiesznie.
- OK, nie wnikam.- uniosła ręce w geście kapitulacji.
- Jak myślisz, która jest lepsza?- podniosłam do góry dwie sukienki:
niebieską bez ramiączek i czarno- beżową koktajlową.
- Druga.- odparła bez wahania.- Co zamierzasz?
- Co zamierzam, co?- spytałam skołowana.
- Nooo, z Nimkiem?
- Nic.- odpowiedziałam, patrząc niewidzącym wzrokiem w lustro.
- Nic?!- krzyknęła Izzy.
- Tak, nic.- zachowałam spokój.
- Dlaczego?- dociekała wciąż.
- Bo po co? Jeśli się dowiem, kto to, to nie będzie już tej więzi.
- Czekaj.- zaczęła dumać.- Mówiłaś, że opisał się jako blondyn o
niebieskich oczach, wysoki i boski, tak?
Pokiwałam głową.
- Znam tylko jednego takiego, który wciąż mówi, że jest boski i
doskonale pasuje do opisu.
Popatrzyłam na bransoletkę, którą dostałam od mamy dzień przed jej
śmiercią. Wiedziałam już o kogo chodzi. Tak naprawdę, to wiedziałam od
początku, tylko wmawiałam sobie, że jest inaczej.
- Nie..- szepnęłam bardziej do siebie, niż do Iz.
- Tak.- odpowiedziała cicho przyjaciółka.- Tak jest. To on.
- To nie może być Angelo!- krzyknęłam, zanim zdążyłam pomyśleć.
- Ale najwyraźniej to on.
Wiłam się po całym pokoju i próbowałam uporządkować myśli. Nagle jakiś
dźwięk przerwał moją rozpacz. Wiadomość. Wiadomość od Nimka. Podbiegłam do
łóżka i otworzyłam leżącego tam laptopa. Na ekranie widniały takie słowa:
Droga Blue!
Ostatnimi czasy nie mam czasu. Ciągle praca,
praca i jeszcze raz praca. Ale coś zmieniło się.
A mianowicie mój wygląd. Postanowiłem
wrócić do swojego naturalnego koloru włosów,
kasztanowego brązu, moje oczy też zminiły
odcień. Noszę kontakty, więc barwa jest
niebieska, ale moim tonem jest zgaszony
brąz. Przepraszam cię za zamieszanie.
Te kolory były zmieniane z potrzeby
szefów. Teraz już mogę być w 1oo%
sobą. Nie tylko osobą, ale też wyglądem.
Ale co tam u ciebie?
Tęskniłem xoxo
Nimek
Łza zakręciła mi się w oku. Wiedziałam jakąś częścią siebie, że to nie
może być Angelo. Teraz już jestem tego pewna. Nie wiedziałam, co odpisać. Nie
myśląc długo, po prostu pozwoliłam sobie na pisanie wprost z serca, bez
myślenia nad słowami.
Drogi Nimku!
Kamień mi z serca spadł, gdy dowiedziałam się,
że jednak nie możesz być Angelem.
Chyba umarłabym, gdyby to był on.
Ale chyba się pomyliłam,
ale jestem tylko człowiekiem.
U mnie dobrze, no, może oprócz jednego
defektu życiowego :/
Ale nic więcej nie powiem, bo
od razu zorientowałbyś się.
Twoja Blue ♥
Wysłałam i odwróciłam się rozpromieniona do Izzy. Patrzyła na mnie
pytającym wzrokiem.
- To nie jest Angelo!!!!- krzyknęłam uradowana z odkrycia.
- Na serio?- nie dowierzała, myślała, że klamka zapadła, nawet nie
wiedziała, jak bardzo się myli.
- Mhm..- mruknęłam i zamknęłam urządzenie, po czym wsunęłam je z
powrotem pod łóżko.
Gadałyśmy jeszcze trochę, a potem Iz zorientowała się, że musi jeszcze
pomóc mamie w gotowaniu kolacji, bo przyjeżdżają do nich goście. Pożegnałyśmy
się, a ja zeszłam powoli do pracowni.
Podłączyłam sprzęt i chwyciłam mikrofon. Leciała powolna melodia.
Poczułam motyle brzuchu i nie bałam się
śpiewać.
You're stuck on me and my laughing eyes
I can't pretend though I try to hide -
I like you
I like you.
I think I felt my heart skip a beat
I'm standing here and I can hardly breathe -
You got me Yeah
You got me.
The way you take my hand
Is just so sweet
And that crooked smile of yours
It knocks me off my feet
Ohhh, I just can't get enough
How much do I need to fill me up.
It feels so good it must be love
It's everything that I've been dreaming of.
I give up. I give in. I let go. Let's begin.
Cuz no matter what I do,
Wooah, my heart is filled with you.*
Cieszę się, że mogę śpiewać. Że to potrafię. Ale mój zapał zaraz
zgasł, bo nadal nie do końca pokonałam swoje lęki. Tylko dzięki blondaskowi
odważyłam się. W nim mam oparcie. Ross jest wspaniałym przyjacielem.
Nagle usłyszałam oklaski. Całkiem dużo. Co najmniej cztery osoby
oklaskiwały mnie. Odwróciłam się i moim oczom ukazał się zespół z Ross'em na
czele.
- Witaj, Laura.- powiedział z uśmiechem.
- Cześć Ross.- rzekłam i odpowiedziałam mu tym samym gestem.
- Ładnie zaśpiewałaś.- wychylił się zza Rikera Rocky.
- Dzięki.
- Jak tam twoja kostka?- zapytał z troską Ross.- Nie powinnaś jeszcze
tańczyć.- zauważył.
- Czuję się dobrze Tatuśku Numer Dwa.- zaśmiałam się.
- Mówię poważnie.- powiedział bez wesołości w głosie. Natychmiast
uspokoiłam się.
- Ok, ok. Przyszliście na próbę?
- Taa...- odpowiedziała Rydel niechętnie. Widać było, że coś ją
gryzie, zresztą Ell też był jakiś przygaszony. Przez chwilę wpatrywałam się w
nich. Stali tak, jakby chcieli być jak najdalej od siebie. Nie patrzyli na
siebie, nie uśmiechali się. Pomyślałam chwilę i wpadłam na coś.
- Hej, moglibyście mnie i Ryd na sekundkę zostawić same?
- Po co?- uniósł brew Riker.
- Babskie sprawy.- odparłam.
Coś mnie zmroziło. Rik i Van też się tak zachowują. To już dwie
zakochane parki. Jeśliby liczyć Iz i Shelly'ego, to już trzy.
- To my sobie pójdziemy.- rzekł w imieniu wszystkich Rocky.
Wyszli, a my wpatrywałyśmy się w drążek nie wiedząc, co powiedzieć.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że Ell ci się podoba?- wyparowałam
niewiele myśląc.
- To aż tak widać?- zmartwiła się.
- Tak i do tego ty Ratliff'owi też się podobasz.
- Naprawdę?- na jej twarzy pojawił się nieznaczny uśmiech.
- Tak. Co z tym zrobisz?
- Nie wiem.- odparła zrezygnowana.
- Mam ingerować?- zaproponowałam.
- A mogłabyś?- uniosła głowę z nadzieją w oczach, a mimo to, biło z
nich rozpaczą.
Westchnęłam ciężko.
- Mogłabym. I zrobię to. Teraz.
- Ok.
Wstała i wyszła.
Podeszłam do drzwi. Czułam się, jak psychoterapeutka, a nie jak
przyjaciółka.
- Ell, mógłbyś.
- Jasne.- powiedział spokojnie i przeszedł przez drzwi. Zamknęłam je
miękko i usiadłam znów na krześle.
- Podoba ci się Delly, co nie?
- Tak.- powiedział z trudem.
- No to dlaczego nie powiesz jej tego, tylko chodzisz, jak
cierpiętnik?
- Boję się odrzucenia.- westchnął cichutko.
- Ona też cię lubi lubi.- uniosłam brew i uśmiechnęłam się.
- Jesteś wielka.- uścisnął mnie wdzięczny.
- Nie ma za co.- odparłam i otworzyłam drzwi. Wszyscy stali
przylepieni do drzwi, więc, gdy je uchyliłam, przewrócili się na podłogę.
Zaśmiałam się.- Chodźcie już do środka, śpiochy. Rydel wstała z krzesła przed
wejściem i obeszła resztę dookoła i stanęła przy keyboardzie. Promiennie wyszczerzyła
się do bruneta, a on do niej.
Po próbie wszyscy, oprócz Ross'a poszli do domu.
Pokazałam mu wiadomość od Nimka. Nie wyglądał ani na wesołego, ani na
zawiedzionego, ani też smutnego. Właściwie, tylko beznamiętnie gapił się w
ekran.
- Ty nie potrafiłbyś pisać tak natchnionych tekstów.- zaczęłam się z
nim przekomarzać.
- Czyżby?- popatrzył na mnie przebiegle.
- Raczej nie.- chwyciłam go za nos.
- Czyżby?- ponowił pytanie.
- Nie, nadal nie sądzę, byś był do tego zdolny.
Nasze twarze dzieliły milimetry, oddechy mieszały się, a jego łaskotał
moją szyję. Wpatrywałam się w jego intensywnie czekoladowe tęczówki.
- A czy on potrafiłby coś takiego?- zaczął się coraz bardziej
przybliżać, a ja zamurowana nie wiedziałam, co dalej.
---------------------------------------
* You Got Me- Colbie Caillat
-----------------------------------------
Jest! Krótko, ale cóż :/ Proszę o opinię i komentarze, bo to motywuje! Możecie anonimowo! Ten rozdział został napisany z myślą o moich szaszłyczkach :*** xD Tak, tak, głupawka :D
~Kasia<3
Oraz coś, czym zaraziła mnie Refive :3
No, no :) niemogę się doczekać nexta :)
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńSzaszłyczku, no ja nie mogę!!!!!!!!!!
Ale się działo, piszaj szybko nexta!!! ;D
Nareszcie!!! :D
Rozdział BOSKI< BOSKI I JESZCZE RAZ BOSKI!!!
~Refive xD
Jaki entuzjazm!!!xD Szaszłyczku, ja też nie mogę!!!xD serio się działo?? Flaki z olejem już bardziej xD
Usuń~Kasia<3
Jakie flaki, wolę tuńczyka i szaszłyki szaszłczku xD
UsuńJa tam wolę śledzia xD
UsuńNo właśnie, co ja piszę, śledzia a nie tuńczyka xD
UsuńHaha xD głupawka z miejsca xD
UsuńYAY Rozdział! < 3
OdpowiedzUsuńŚwietnie ci wyszedł...Ale co wy macie z tymi szaszłykami? ;)
Taka nasza głupota xD
UsuńTaki tam blog Oli >.< xD ~~ Paula
UsuńSUPER rozdział, naprawdę nie mogę się doczekać następnego. Umrę jak nie dodasz. Ach, te wasze szaszłyczki. Śmieszne to jest xD (LOL).
OdpowiedzUsuńCiekawie piszesz, czytałam wiele opowiadań, ale Twoje wyróżnia się stylem ;)
OdpowiedzUsuńsuper rozdział!
Ps:piosenka Colbie jest cudna<3
Ps2: i nie mogę się przestać śmiać, bo w zdaniu:
" Co?- odpowiedziała wyrwana z kontekstu szatynka.- "
przeczytałam szynka zamiast szatynka :D :D
Miło mi :D
Usuń~Kasia<3
Świetny rozdział! Masz talent :3
OdpowiedzUsuńFajny :D
OdpowiedzUsuńBędzie Rydelington? :3 :3 chociaż ty zapewne coś i tak zaraz zjebiesz i nie będzie Rydelington ._.
idę czytać kolejny ^^
Rydellington* XD
Usuń