piątek, 19 lipca 2013

Rozdział trzeci



Rozdział trzeci
Życie jest zbyt krótkie, aby marnować je na wspominanie przeszłości.
Szok, jaki przeżyłam, gdy zobaczyłam tego blondyna jest nieopisany. Wspomnienia same pchały mi się pod powieki, a ja próbowałam je odepchnąć od siebie. Nocka z Iz była wspaniała! Gdy wróciłyśmy z plaży, coraz bardziej odległe było to spotkanie. Pomagało mi to. Izzy jeszcze chciała o to zapytać, ale za każdym razem zgrabnie zmieniałam temat. Przecież nie mogłam jej powiedzieć, że ten chłopak jest mi dziwnie znajomy i wywołuje we mnie uczucia, jakie nie były mi znane i na dodatek przez niego przypominam sobie rzeczy i momenty, które skrywałam dotąd w najodleglejszej przestrzeni umysłu.
Po dwóch godzinach gadania o niczym, postanowiłyśmy oglądnąć jakiś horror. Nie jestem ich fanatyczką, ale pamiętniczku, muszę wyznać ci, że strach wywołuje podobne uczucia, co miłość, a na dodatek ja lubię się bać. Ten dreszczyk pozwala mi uwolnić się z cienia, w którym cały czas się znajduję. Nagle ktoś zapukał do mych drzwi, a ja zerwałam się i pobiegłam otworzyć. Na werandzie stał kurier z wielką paczką. Poprosił, bym podpisała papiery i odebrałam przesyłkę. Była dosyć ciężka. Z trudem wniosłam ją do salonu, gdzie na sofie siedziała Iz, która w tym momencie wybałuszyła oczy na widok pudła.
- Otwórz je, otwórz!- powiedziała z podekscytowaniem.
- Chwilę, od kogo to..??- zadałam to pytanie czysto retorycznie, bo nadawca nie raczył dodać adresu zwrotnego.
Rozcięłam taśmę i powoli otwierałam kolejne jego skrzydła. Miałam dziwne przeczucie, że to, co jest w środku nie jest jakimś fajnym prezentem. I miałam rację. We wnętrzu przepastnego pudełka było mnóstwo zdjęć. Moich i moich przyjaciół z Londynu. I we wszystkich był wycięty kawałek z istotnym, jak sądzę, szczegółem. Jakąś twarzą. Nie przypominałam sobie, kto to mógłby być, ale najwyraźniej celowo wyciął poszczególne części. Dołączona była również kartka. A na niej te słowa:
"Jak widzę, już mnie zobaczyłaś. A może nie? Wiesz, jest mi przykro, że to wszystko skończyło się w ten sposób. Ale coś czuję, że się jeszcze spotkamy. Cały Twój. R."
- R? Nie mówiłaś mi, że miałaś chłopaka. Że z nim skończyłaś i kto to w ogóle jest?- powiedziała sucho Izzy.
- A ja wiem?? Nigdy nie miałam chłopaka. Z nikim nie skończyłam, a poza tym, gdzie ja miałam go widzieć??- powiedziałam na jednym tchu.
- Hmmm... Ciekawe.- podsumowała Iz.
- Nieważne.- nie miałam ochoty kontynuować tego zamieszania. Zaniosła pudło do pokoju i schowałam je do wielkiej szafy do szuflady na klucz, a klucz zawiesiłam sobie na szyi.
Mimo tego incydentu, wieczór był niezwykle udany. Po filmie zamówiłyśmy sobie jeszcze jedną pizzę i jeszcze rozmawiałyśmy do trzeciej nad ranem. Następny dzień już nie miał być tak fajny.
Rano obudziłyśmy się i zorientowałam się, że jest już jedynasta. Zerwałam się i pobiegłam sprawdzić, czy tata wrócił. Nie zawiodłam się na nim, spał w swym łóżku w swojej sypialni. Ostatnio nie wyglądał tak źle, jak przedtem. Zdawał się spokojny. Cieszę się z tego. Iz siedziała na łóżku, kiedy ja wchodziłam do garderoby, by wybrać już ostatni wakacyjny strój  w tym roku. Wybrałam granatowe, dżinsowe spodenki i lekką różową tunikę. Do tego założyłam klapki i sowę na złotym łańcuszku, do której przyczepiłam klucz.
- Tak powinnaś ubierać się zawsze.- rozpromieniła się Izzy.- Tak wesoło i swobodnie.
- Ale...- zacięłam się.
- Nie ma żadnego ale i Ever Bloom też nim nie jest. Nie bój się wyrażać siebie. Życie jest..
- Daj spokój.- powiedziałam ze śmiechem.- Życie jest zbyt krótkie, bym codziennie słuchała tego powiedzonka.
- Haha, a ja mam dość twoich "ALE".- zrobiła cudzysłów i wybuchła śmiechem.
- Na razie cieszmy się tym porankiem i ...- mój wywód dnia przerwał dzwonek u drzwi.- Eh, nieważne, idę otworzyć. Idziesz ze mną?
- Noom- odparła i ramię w ramię ruszyłyśmy do wyjścia. Otworzyłam śmiało dzwi, a w nich stała Vanessa!
- Van! A skąd ty się tu wzięłaś?- wybuchnęłam odrobinę za głośno.
- Cóż, postanowiłam cię odwiedzić i w zasadzie zatrzymać się tu na kilka dni, może tygodni...
- Och, to świetnie! Pamiętasz Izzy?- wskazałam palcem na szatynkę.
- Taaa... Przecież to twoja jedyna przyjaciółka.- przewróciła oczami i uśmiechnęła się wesoło. Jest aktorką i bardzo pewną siebie dziewczyną. I pomyśleć, że kiedyś byłam taka, jak ona. Nadal taka możesz być, nasunął jakiś głos w jej głowie. Nie, nie mogę, pomyślałam, nie ma dla mnie takiej szansy.- Wiesz, teraz będę pracować w Marino, więc będziemy często się widywać.- rozbłysły jej oczy.
- Fantastycznie!- wyskoczyła Izzy.
- Świetnie! Teraz będę miała dwie najlepsze przyjaciółki w jednej szkole.- ucieszyłam się.
Ten dzień spędziłyśmy w trójkę świetnie się bawiąc.
Rano wstałam z uśmiechem i ubrałam się na galowo, jak nakazuje status naszej "cudownej" szkoły. Ruszyłam w stronę domu Izzy. Stała już przy drzwiach, po chwili zrównała się ze mną. Świetnie wyglądała w czarnej dopasowanej sukience i białej kurteczce i czarnych pantoflach na obcasie. Lekki makijaż nie rzucał się zbytnio w oczy. Wyglądała, co zresztą było u niej normalne olśniewająco.
- Wow, ale odmiana! Sądziłam, że założysz szarą sukienkę do kostki z dopasowanym kapturem w zestawie.- prychnęła Izzy.
- Zdecydowałam na coś ciekawszego.- odparłam lekko.
- I tak jest świetnie, może wreszcie coś się zmieni w twoim życiu.
- Może.- powiedziałam przeciągle. W końcu przekroczyłyśmy próg szkoły i ruszyłyśmy do ogromnej auli. Sama nie rozumiem, po co są te apele na początek i koniec roku szkolnego. Jakby nie można było ominąć tego gderania i po prostu przejść do rzeczy. Cóż, nasza pani dyrektor uwielbia zatruwać nam życie tymi dwugodzinnymi przemyśleniami na temat nowych początków i bla bla bla. Nie znoszę tego. Pani Breckner wyrwała mnie z moich przemyśleń wywołując moje nazwisko.
- ... A nową nauczycielką aktorstwa i tańca zostaje siostra naszej uczennicy Laury Marano, Vanessa. Jest aktorką i choreografką. Pracowała na Brodway'u, więc wy nie stanowicie wielkiego wyzwania.- powiedziała z lekką kpiną.
Po rozdaniu planów lekcji i po tym całym zapisywaniu się na zajęcia, razem z Iz miałyśmy już wyjść ze szkoły, gdy usłyszałam, jak Van mnie woła.
- Laura! Chodź tu!
- Już.- odkrzyknęłam, po czym zwróciłam się do przyjaciółki.- Chodź.
Dotarłyśmy do Van, która była otoczona wianuszkiem uczniów próbujących się zgłosić na jej zajęcia. No jasne, wszystko, by mieć styczność z gwiazdą.
- Chcę ci tylko powiedzieć, żebyś przyszła na casting na zajęcia aktorskie. Posłuchajcie wszyscy!- zwróciła się do tłumiku.- Na moje zajęcia nie można się zapisać. Każdy chętny jutro jest mile widziany na castingu. Ci, którzy go przejdą, będą mogli się u mnie uczyć. Nie ma sensu kształcić beztalencia, nie uważacie? Tak więc, casting jest jutro na trzech ostatnich lekcjach. Do tej klasy przyjmuję tylko 25 osób.
- Och, ja tam na pewno się dostanę.- mruknęła Ever do Claytona, który jej przytaknął, ale patrzył niezwykle intensywnie z stronę mojej siostry. Nie rozumiem przyjaźni Clay'a z tą wredną rudą. To nie miłość. Absolutnie. Nie mam ochoty nad tym się męczyć.
- Tak więc, do zobaczenia jutro. Teraz proszę o wypełnienie arkusza castingowego i oddania go w moje ręce. Laura, twój już gotowy.- uśmiechnęła się promiennie, a wszyscy spojrzeli na mnie, łącznie z Clay'iem i świtą. Zaciekawione spojrzenia spowodowały u mnie czerwone rumieńce, ale nie dałam za wygraną i opanowałam się i ze spokojem odpowiedziałam:
- Wiesz Van, że aktorstwo to nie moja działka.
- Zgadzam się, ona boi się rozmawiać po ludzku, a by być aktorem trzeba nie posiadać wstydu.- powiedział ostro Angelo, który stał za Ever.
- Cicho, ty nie wiesz, jaka ona jest.- starał się uspokoić blondyna Clayton, za co byłam mu wdzięczna, ale zorientowałam się, że sama dałabym radę sobie z nim poradzić.
- Angelo, może ty widzisz we mnie zagrożenie, tak jak biedna Ever.- wyparowałam, zanim zdążyłam ugryźć się w język.
- Ccco?- uniósł się niepotrzebnie.
- No właśnie. Boisz się, że mogłabym się odważyć i cię pokonać. Van, ok.- uśmiechnęłam się w triumfie, bo wiedziałam, że blondyn na długi czas nie odezwie się do mnie nawet słowem. Odeszłam, swobodnie odwracając się i ciągnąc za sobą oniemiałą, jak pozostali, Iz.
- To....- nie mogła znaleźć słów.- Było G-E-N-I-A-L-N-E!- wybuchła.- Jeszcze nigdy nie widziałam cię tak pewnej siebie!
- Taa... Adrenalina.- mruknęłam, bo przypomniałam sobie, że mam jeszcze dużo do przemyślenia. Główną myślą jest ostatnio u mnie znajomy nieznajomy blondyn. Nagle coś wyrwało mnie z zamyślenia.
- Laura!!! To on.- szepnęła spoufale Iz.
- Co? Kto?- zapytałam zdezorientowana.
- No... ON!- wskazała na blondasa, który stał przy promenadzie.
- No i...?
- No, nic, tylko tak ci mówię.- obruszyła się
-Mówiłam ci, on mi kogoś przypominał, ale to już nieważne. Nie poruszaj już tego, dobrze?
- Eh, nie rozumiem cię, masz szansę choć poudawać, że go znasz i go poderwać, ale nie korzystasz.
- Nie korzystam, bo nie bawię się we flirty na prawo i lewo. Przepraszam.
- Przecież nic się nie dzieje.- wybuchnęła śmiechem, widząc mój wyraz twarzy. Ja również zrozumiałam głupotę niektórych momentów i również zaczęłam się głośno śmiać. Blondyn odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął. Cóż, może mu się podobałam. Albo uważał mnie za kompletną idiotkę. Wisi mi to. Co ja wygaduję. Wcale nie! Interesuję się nim, jakby był moim znajomym, chociaż nim nie jest. Ale kogoś mi przypomina. Zanim się obejrzałam okazało się, że myślę na głos.
- Ahm... Ciekawe..- zaintrygowałam Izzy.
- No... On wywołuje we mnie nagłe wspomnienia, przypominam sobie okres mieszkania w Londynie i te wszystkie bolesne zdarzenia i ...
- I co...?
- I Ross'a.
------------------------------------------
W następnym rozdziale: Laura zaczyna sobie przypominać wszystko z "poprzedniego" życia, czyli z życia w Londynie. Spotyka GO i nie wie, że to on. Nimek nie odzywa się, a świta nie patrzy na nią tak, jak kiedyś. Clay zmienia się, a Laura odkrywa swoje powołanie i nie jest nim aktorstwo.
---------------------------------------------
Hello! Co tam ??? Jak mijają wakacje? Bo mi nudnawo... Rozdział jakiś wyszedł, jest całkiem, całkiem, choć przyznam, że mogłoby być lepiej. xD Kto nie może doczekać się jutrzejszego nowego odcinka A&A? Ja już umieram, choć wszystkie już widziałam xD Postaci w zakładce "Bohaterowie" pomogą Wam wyobrazić sobie ich w opowiadaniu, bo trochę się pogmatwa... Next już za dwa dni. Pozdrowiam i Koffam :*
~Kasia<3
P.S. Słyszeliście piosenki z nowego krążka Seleny Gomez??

5 komentarzy:

  1. Uuuu Laura przypomina sobie Ross'a :3
    Czy ten Nimek to on? .-. To takie pogmatwane xD
    Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nimek to nie on.. I wiem, że pogmatwane, a to dopiero początek xD
      ~Kasia<3

      Usuń
  2. Może ten Clayton jest Nimkiem? Hę? ;) bardzo fajnie piszesz. czekam na nexta! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Clay też nie jest Nimkiem :) Zobaczycie wszystko :3
      ~Kasia<3

      Usuń
  3. nie wiem czemu jebie się ze słowa Nimek XD
    bardzo dobrze, że Lau postawiła się Angelo xD poza tym.. nie lubię tego imienia, brzydkie jest xD za to nie wiem jak mogłaś tą sukę nazwać Ever, przecież to takie ładne imię i w ogóle nie pasuje do rudej xD
    dobra.. ja już lepiej pójdę spać, bo pierdole bez sensu >_<
    i tak w ogóle, to świetny rozdział, super piszesz, pozazdrościć ^^

    OdpowiedzUsuń