środa, 17 lipca 2013

Rozdział drugi



Rozdział Drugi
" Życie jest zbyt krótkie, by tracić czas na czytanie książek."
Pewnie dla wielu ludzi czytanie książek plus wakacje to jakiś nieudany żart, ale nie dla mnie. Dzięki wciągającej powieści można odciąć się od szarego, ponurego i dość przykrego zajścia, jakim jest życie. Cierpienie i wszechogarniający smutek dość skutecznie odbił się w mojej psychice i charakterze. Stanowię łatwy cel i łatwo mnie upokorzyć, bo jestem wrażliwa i delikatna. Chciałam się już dawno tego pozbyć i zmienić się, ale mi się to nie udaje. Moim największym wrogiem jest Ever. Ever Bloom. Jej imię wydaje się ociekać jadem. Jest niesamowicie wredną i złośliwą osobą, żeby nie powiedzieć, suką. Już pierwszego dnia w szkole obrała sobie mnie jako obiekt znęcania się psychicznego i powszechnego upokarzania. To właściwie przez nią jestem tym, kim jestem. Tego dnia ubrałam się swobodnie i na luzie, pomimo to jednak modnie i elegancko. A ona była ubrana inaczej i nie podążając za modą tak jak ja i twierdząc, że to ona ją tworzy. Uważała, że robię na siłę coś, co nie wypali i że udaję kogoś, kim nie jestem. Zupełnie nie rozumiałam wtedy, o co się wścieka, ale Iz wyjaśniła mi, że rudowłosa widzi we mnie wyłącznie zagrożenie, ponieważ, według niej, niby jestem ładna i moje ciemne oczy to podobno jeden z moich największych atutów. Wielu, jak napomknęła.
Ale nie o to chodzi. Czytanie pozwala mi odciąć się od problemów mojego tak zwanego życia. Czytając powieść można utożsamić się z narratorem, bohaterem i czuć to, co on czuje. To bardzo pomaga mi przy pisaniu. Tak, jak wyobraźnia. Życie dało mi w kość już, gdy miałam niewiele lat. Moja ukochana mama zginęła z przypadku. Ona nie była winna niczemu, to ja powinnam zginąć, nie ona. Zamknęłam się w sobie, a Ever tylko pogłębiała moją samotność i smutek. Sama nie wiem, co tak dokładnie się stało i kto był tego sprawcą, mimo to wciąż jestem pewna, iż jest w tym coś więcej, jakaś tajemnica, którą kiedyś odgadnę. Na pewno.
I znów zeszłam z tematu. Kocham pisanie i czytanie równie mocno, co komponowanie. Zawsze marzyłam, by być gwiazdą i lśnić na scenie, ale jak już wspomniałam, jestem nieśmiała. Ale pamiętniczku, jest wiele rzeczy, których nikt o mnie nie wie. Nawet Izzy. A zwłaszcza ona. Ale nie o tym. Kiedy myślę sobie o swojej osobowości i o tym, co chciałabym zmienić, w moim umyśle pojawia się dłuuuga lista wad i sposobów na pokonanie ich.
Jak wspomniałam Ci w pierwszym wpisie, już pierwszego dnia wyrobiłam sobie sporu wrogów, a wszyscy należą do elity. Każda szkoła ową posiada, więc moja nie była wyjątkiem. Mój styl ubierania zmienił się, bo wiem, że jeśli Ever nie widzi we mnie wroga, daje mi spokój. Przynajmniej tak było przez kilka chwil. Później było tylko gorzej. Ubieram się w bluzy z kapturem tak, by zakryć kasztanowe pasma- ewidentny atut. Do tego ciemne dżinsy i zwykłe czarne vansy. A od momentu, w którym zauważyła mój odmieniony wygląd zaczęła się jeszcze bardziej czepiać. Ona po prostu mnie nienawidzi, a ja nawet nie wiem, dlaczego. Ale nie tylko ona mnie nie tolerowała. Był też chłopak. Boski blondyn, o jasnych niezwykle żywych błękitnych oczach i pogodnym usposobieniu. Co dziwne, postanowił mnie męczyć, a ja nie miałam siły i ochoty bronić się, więc po prostu nie zwracałam na niego uwagi. Co było niezwykle trudne, bo kolana miękły mi, gdy na niego spoglądałam. A jego imię to Angelo. Jego najlepszym przyjacielem jest Chuck Steps. Nie jest tak przystojny, jak Angelo, ale i tak nieźle wygląda. Jak zresztą każdy w elicie. Elita nie lubiła mnie, choć było to dziwne, bo nic złego nikomu nie zrobiłam. Paczka elity zawsze siedzi przy centralnym stoliku cafeterii, a nasz, czyli mój i Iz oraz naszych znajomych na szarym końcu w cieniu prowizorycznie ułożonych drzew w wielkich donicach w peruwiańskim stylu. Moim skrytym marzeniem jest siedzieć przy tym stoliku i choć wiem, że to tak realne, jak fakt, że mogłabym zaśpiewać na scenie i zrobić z siebie totalnego pośmiewiska, to chyba każdy chciałby tam usiąść choćby na kilka chwil. Nam, tak zwanej "masie" nie wolno nawet się zbliżać do sanktuarium elity. Ale to zmieniło się, od kiedy do naszej szkoły doszedł nowy, o ile wiem, miał na imię Clayton. Był pokojowym, a mimo to przebojowym, przystojnym i charyzmatycznym chłopakiem. To on uciszył skutecznie Ever i Angelo i każdego innego członka tej grupy, który dokuczał mnie i moim znajomym. Nigdy nie wymieniliśmy spojrzeń, ale czułam, że mogłabym się jeszcze w nim zakochać, co nie byłoby wskazane, zwłaszcza, że mimo, iż jestem bogata, utalentowana(czego nie pokazuję) to, żeby należeć do PACZKI, trzeba mieć to coś, czytaj: być lubianym, bezwzględnym i sławnym. A ja unikałam, jak ognia blichtru i tego typu rzeczy. Po prostu należeliśmy do innych światów.
 To taki trochę dłuższy, niż się spodziewałam skrót mojego życia. Obecnie są wakacje, ale niestety dobiegają końca, z czego ani nie jestem zadowolona, ani niezadowolona. To już ostatnia klasa, a potem studia. I może miłość. Ale chcę być cierpliwa. Każdy dzień ma ten sam schemat: leniwy poranek, śniadanie, spotkanie i ploty z Iz, spacery po plaży i zakupy. Później gadanie z Nimkiem na chacie i dłuuugie rozmowy w Iz przed snem. Co do Nimka, to nie wiem, kto to. Jest taki serwer na chattttt i każdy dostaje swojego partnera. Można go zmieniać, ale ja nie zamierzam tego robić, ponieważ mój partner mnie rozumie, jak nikt inny i do tego ma podobne odczucia, co ja. Też stracił matkę i jest nie tym, kim być chciał. Może to przypadek, ale czuję, że moglibyśmy się zaprzyjaźnić. Ale nie jestem nazbyt romantyczna, więc nie wymyślam sobie, jak wygląda i czy go znam, lub nie zakochuję się w nim, bo czujemy się podobnie. Miły jest, ale nie czuję między nami "tego czegoś". Zostało dokładnie 46 godzin do końca wakacji, co oznaczało, że muszę je spędzić jak najlepiej. Ustawiłyśmy się z Iz na nockę i już około godziny 13 razem wyszłyśmy na spacer i lody, by o 19 wrócić do mnie i tam spędzić resztę wakacji. Właśnie kończyłam przedostatni rozdział powieści pt.: Świat nocy, mojej ukochanej pisarki i zarazem inspiracji przy pisaniu, gdy zadzwonił dzwonek. Pognałam do drzwi, by je otworzyć, a w progu stała moja przyjaciółka w wielką torbą wypchaną po brzegi.
- Witaj.- zaszczebiotała wesoło i przekroczyła otwór wejściowy krocząc w dobrze znane jej miejsce, którym jest salon. Klapnęła na beżową sofę i uśmiechnęła się szerzej, niż to normalne.- Co tam?- spojrzała na książkę, którą trzymałam w dłoni, gdyż zapomniałam jej odłożyć.- Żartujesz sobie? Znowu czytasz? To jest już trochę nudne.
- Nie martw się, to już ostatnia.- wyszczerzyłam się w triumfie.- Obiecuję ci, że ten ostatni dzień będę do twojej dyspozycji.
- No cóż, skoro oddajesz się w moje ręcę...- szepnęła złowieszczo.
- Nie dosłownie.
- A co jeśli Nimek zadzwoni, albo napisze? To co? Nie będziesz oddana mnie i znów coś nam przeszkodzi.- zaczęła narzekać szatynka.
- Nie martw się, wyjechał na działkę i nie ma tam dostępu wi-fi i dopiero jutro wraca, by zdążyć na rozpoczęcie szkoły.
- Aha, to dobrze.- uspokoiła ją ta wieść.- Skoro zaczynamy nową klasę, może wreszcie zaczniesz nowy rozdział? Wróć do tamtych słodkich i modnych strojów. Pokaż, że jesteś kimś innym, niż reszta uważa. Poderwij Clay'a i pokonaj w przedbiegach Ever, bądź sobą, Laura! Bądź sobą!
- No, nie wiem...- zamyśliłam się. Słowa Izzy bardzo mnie poruszyły. Miała zdecydowanie za dużo racji.
- Chodź na plażę, musimy się pomoczyć! Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo będę tęsknić za uczuciem wolności!
- Hmm... Ja chyba też.
- CHYBA?!- zszokowana wykrzyczała.
- Ok, ok, ok. BAAAARDZO.- uśmiechnęłam się.- No chodź już!- pociągnęłam ją za rękaw i trzaskając drzwiami, po czym je zamknęłam i ruszyłyśmy wesołe na plażę, by zakosztować ostatniego dnia wolności.
~^~
Na plaży bawiłyśmy się i korzystałyśmy z życia na całego. Chlapałyśmy się wodą i skakałyśmy, tarzając się po piasku. Po tej całej zabawie wybrałyśmy się na lody. Śmiejąc się chodziłyśmy po całej plaży i uśmiechając się, jak głupie do sera do każdego przechodnia. Nagle doznałam szoku. Naprzeciw mnie stał niesamowicie przystojny blondyn o kakaowych tęczówkach. Jego uśmiech był dziwnie znajomy. Mignęło mi przed oczami jakieś zdarzenie, moment z mojego życia, a dokładniej z życia w Londynie. Ten moment, gdy szczerze się uśmiecham, bo... NIE! Mój mózg się nie zgadza na takie obiekcje. Jest wysoki i umięśniony. I te oczy...
Od razu ocknęłam się i pociągnęłam Iz za sobą.
- Co...?- nie dokończyła, bo zobaczyła mój nieobecny wzrok.
- Nigdy-Nie-Wspominaj-Nikomu-Tego,-Co-Się-Stało!- wypowiedziałam powoli tak, aby nie było wszelkich wątpliwości, że zakończyłam ten temat.
- Ok.- powiedziała i nie drążyła tego więcej. Lecz ja wiedziałam, że nie da jej to spokoju i wróci jeszcze do teh sprawy. Sama nie do końca rozumiałam swoje zachowanie. To dziwne uczucie emanujące od niego. Jakbym go znała. NIE!! Nie mogłam go znać, no bo skąd?
-----------------------------------------------------------------
W następnym rozdziale: Laura wciąż ma dziwne przeczucia, a szkoła zaczyna się pełną parą. Los uśmiecha się do niej i dzieje się coś niespodziewanego, co zmienia jej życie.
-----------------------------------------------------------------
No i kolejny rozdział już jest. Historia jeszcze się nie rozkręciła, ale już jest jakiś początek ^^Pozdrawiam Was :* Next niedługo :)
~Kasia<3
Moja nuta ♥ 

3 komentarze:

  1. Super, czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  2. wiesz nei podoba mi sie zabardzo ze jej naj przyjaciolkom jest izzy moim zdaie jlepiej by bylo jak by jej naj przyjaciolkom byla rain a i chyba ten blondyn to ross ale ok dopuki moze byc to sie nie wycoam z czytania

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział ;3
    strasznie przypomina mi jedną książkę, no ale ok xD
    czyżby ten niesamowicie przystojny blondyn o kakaowych tęczówkach miał na imię Ross? :3
    no cóż.. idę czytać 3 xD do końca miesiąca jeszcze trochę, wygram ten zakład, zobaczysz :3

    OdpowiedzUsuń