"Nie myśl o szczęściu.
Nie przyjdzie- nie zrobi zawodu,
Przyjdzie- zrobi niespodziankę."
No heej, Pamiętniczku!
Trochę już minęło...
Nie zapisałam na Twoich kartach ani słowa od... No, cóż prawie siedem
miesięcy.
Zaczynam od nowa!
Wiem, cały czas to powtarzam, ale los dał mi szansę NIE popełnienia
pewnych błędów. Zamierzam to wykorzystać.
Ale może najpierw przedstawię Ci wszystko, hm?
W dniu, w którym przyjęliśmy z Rossem propozycję Kevina kompletnie
każdy szczegół mojego życia diametralnie zmienił położenie na mojej liście
wartości.
Dostaliśmy bowiem ofertę zagrania w serialu.
I to nie byle jakim serialu.
Sitcom, w którym mieliśmy zagrać dokładnie odzwierciedlał nasze
dotychczasowe życie. I dlatego, według Kevina, idealnie nadawaliśmy się do
odegrania postaci Ally Dawson i Austina Moon'a. W momencie przystałam na
propozycję; spełnianie się w roli, którą tak dobrze znam i do tego muzyka...
Od zawsze byłam przeciwna show-biznesowi, choć nie wspominałam o tym
na Twych kartach, czyż nie?
To znaczy, sama teraz do niego należę, ale wciąż uważam, że to po
prostu jedna wielka maszyna, z której tak naprawdę nikt nie ma zysku.
Ale znów schodzę z tematu...
Byłam tak zajęta, że zwyczajnie nie miałam czasu, ani siły, by
cokolwiek pisać i muszę przyznać, że za tym tęskniłam! Dziwnie jest zakładać
nowy pamiętnik, to tak, jakbym zaczynała coś od nowa. Wciąż trudno mi
przyzwyczaić się do myśli, że dosłownie trzy tygodnie temu stałam się kolejną
gwiazdką produkowaną przez Disney...
Nie tylko moje życie się zmieniło.
Izzy, moja towarzyszka od pierwszego dnia w zupełnie konwencjonalnej
szkole wyjechała. Jej starania zostały nagrodzone. Dostała zaproszenie do
dalszej edukacji w Paryskiej Szkole Sztuki. Od razu kazałam jej się zgodzić,
miała wątpliwości, czy powinna mnie zostawić.
Eric, mój bliźniaczy brat, chłopak o tożsamości tak dziwnej, że aż
inspirującej też został zauważony. Jako ogromny wielbiciel mody, miał wielkie
szanse na dalsze spełnianie się w tym zawodzie. Nowy Jork dawał wiele
możliwości, Eric wykorzystał to i został początkującym projektantem mody.
Union J... Moja rodzinka, moi przyjaciele, moi bracia. Teraz są we
Włoszech, koncertują na całego.
Clayton, przyjaciel, który kiedyś był moim chłopakiem, facet z
charakterem, z iskrą i silną wolą. Wygrał z tatą i właśnie jest w NYU, mieszka
niedaleko Ericka, co jest dla mnie pocieszające. Studiuje socjologię. Miło, że
nie skończył, jak jakiś, że się nieładnie wyrażę, pedalski piłkarz, albo co.
Ever płonie w piekle. Po tym wszystkim, co mi zrobiła, karma jej postanowiła
oddać. Rodzice wysłali ją do zakładu wojskowego, gdzie przez następne cztery
lata będzie gnić z 200 innymi wojowniczkami losu.
A co do Raury...
Chyba po wszystkim.
To znaczy, nadal jesteśmy jak rodzeństwo, ale za bardzo boję się go
znów stracić, by ryzykować. Teraz, gdy nasze życie obrało inny charakter?
Gramy w serialu rozrywkowym, nie mamy czasu na nic, poza graniem i
galami.
Weekend?
Null.
Nie ma czegoś takiego w moim słowniku.
Teraz jest już luźniej, ale na samym początku to było piekło! Ale
kiedy już się przyzwyczaiłam do rytmu dnia i planu serialowego, było prawie
świetnie.
Pamiętam nasz pierwszy dzień w studio. To było niesamowite!
Na początku okazało się, że zgubiłam się z Rossem, a potem kiedy
dotarliśmy do celu, wszyscy byliśmy tak sztywni, że to było śmieszne.
Ross wpadł na pomysł wojny na pianki.
Pistolety poszły w ruch. Bawiliśmy się, a każda osoba z zespołu
patrzyła na nas z politowaniem.
Ale zaraz, zaraz!
Zapomniałabym o czymś ważnym!
Pozostałe dwie osoby, grające z nami w serialu są warte uwagi.
Raini gra Trish, zakręconą przyjaciółkę Ally, wciąż zmieniającą pracę.
Calum gra Deza. Rudowłosy to
szalony, jakby wciąż na jakichś środkach odurzających, najlepszy kumpel
Austina. Jego pasją jest filmowanie.
Raini to moja najlepsza przyjaciółka od dnia, w którym się poznaliśmy.
Odkąd Izzy wyjechała, czarnowłosa była ze mną cały czas, aż w końcu się
zżyłyśmy i zostałyśmy prawie siostrami.
Calum i Ross też się zaprzyjaźnili. Shelly wyjechał, a blondynowi
potrzeba męskiego towarzystwa... Jego bracia i Ell to nie najlepszy materiał...
Porzuceni przez dziewczyny Riker i Ratliff są teraz bardziej dziecinni, niż
byli, a Rocky... Cóż, jak to Rocky, szalony i lekko dziwny zarazem.
R5 wkroczyło na nowe wody, ich sława sięga z każdym dniem coraz wyżej
i zyskuje coraz więcej fanów.
Mój tata nadal nie znalazł tej jedynej, a w tym roku kolejna rocznica
śmierci mamy nie wpłynęła na nas tak bardzo, jak dotąd. Myślę, że tata już
przywykł do tej myśli i raz na zawsze skończył z użalaniem się nad sobą.
Vanessa nadal uczy w Marino i nie narzeka. Cieszę się, że wyleczyła
się z tej swojej pedantycznej natury.
Ale wracając do serialu...
Bardzo dobrze mi się gra, wreszcie czuję, że wszystko jest jak należy.
Można by rzec, że jest idealnie, ale nie będę chwalić dnia przed zachodem
słońca, to dość dziecinne. Poza tym, minął niemal rok od momentu, w którym moje
życie legło w gruzach, a jednocześnie otworzyły się przede mną broadway'owskie
drzwi. Ten okres był pełen sprzeczności i dlatego nie lubię do niego wracać.
Ja, Ross, Raini i Calum tworzymy zgraną paczkę, jesteśmy naprawdę
blisko. To, że wreszcie wszystko układa się po mojej myśli, oznacza, że, albo
wreszcie będę mogła żyć normalnie, albo czeka mnie jeszcze większe piekło, niż
przedtem. Ale myślenie o tym, że coś znów mogłoby pójść nie tak, jest
przygnębiające. Kiedy przypomnę sobie, jaki ból zadawaliśmy sobie nawzajem z
Rossem, serce ściska mi się, a w gardle pojawiają pierwsze oznaki bliskiego
płaczu organizmu.
Łzy.. Moje dobre przyjaciółki. Ile wypłakałam ich, by sprawić, że
będzie mi lepiej, chociaż nigdy nie było? Ile czasu pochłonęło użalanie się nad
sobą? Ile razy ktoś próbował pchnąć mnie dalej, bym nie stała w miejscu, a ja
odpychałam wszelką pomoc pogrążona w smutku? Ile razy miałam okazję się
podnieść, a mimo to tego nie zrobiłam?
No właśnie.
Powiem szczerze, że bałam się.
Bałam się jak cholera tego pierwszego dnia na planie.
Teraz, kiedy już Austin&Ally leci w telewizji uważam, że to dość
głupie.
Życie wreszcie obrało właściwy kierunek. Chyba... Nie wiem, co mam o
tym wszystkim myśleć. Moje kontakty Daylą to istna porażka. Od momentu, w
którym poznała i totalnie zakochała się w Angelo, praktycznie nie
rozmawiałyśmy. Zapewne ma złamane serce, albo wyjechała.
Jest mi wstyd, że od ponad roku nie zamieniłyśmy słowa.
Ale dobra, już nieważne.
Rozpływanie się nad wszystkim jest ostatnio moim jedynym zajęciem. Nie
walczę już z nikim o siebie. Nie dręczą mnie już żadne koszmary.
A co do koszmarów... Sen, który miałam podczas śpiączki mocno odcisnął
się na mnie i moim życiu.
Amelia dała mi radę, ja jej z ręką na sercu wysłuchałam i spełniłam do
końca. Niemal do końca.
Nikt tak naprawdę nie wie, co mi się śniło. Nikomu tego nie
opowiadałam. Strzępki, które wyrzuciłam z siebie tego dnia, kiedy się
obudziłam, były nie do złożenia.
Ale dość już o mnie, Pamiętniczku, moja historia znów zostanie
zapisana na Twych kartach.
Cudownie, ciekawe, co czeka mnie dalej...
---------------------------------------
- Raini!- krzyknęłam głośno z garderoby.
Usłyszałam głośne kroki i skrzypienie drzwi. Zza załomu wyłoniła się
ciemnowłosa z suknią w foliowej osłonie i wielkim uśmiechem na okrąglutkiej
twarzy.
Popatrzyłam na nią w uniesionymi brwiami i z ciekawością kątem oka
spojrzałam na sukienkę.
- Co to?- spytałam.
- To sukienka.- wyjaśniła niedbale.
- Doprawdy? Myślałam, że zamierzasz mnie porwać albo udusić tą folią.-
wskazałam dłonią na osłonę.
- Tym to ja się zajmę.- odezwał się jeszcze jeden głos.
Blond czupryna wyjrzała zza rogu. Uśmiech kwitł na ustach obojga moich
przyjaciół, a ja nadal nie wiedziałam, o co chodzi.
- Ej! Wyjaśnicie mi, o co wam chodzi?- rzekłam sfrustrowana.
- Coo?- ton dziewczyny podniósł się o co najmniej dwie oktawy, a Ross
tylko kiwał głową.
- Zakładaj tą sukienkę! Zapłaciłem za nią fortunę, więc choć udawaj, że
ci się podoba.- naburmuszony powiedział.
- Cholernie mi się podoba.- zaśmiałam się.- Tylko co wy planujecie?
Ciemnowłosa zamierzała się odezwać i już otwierała usta, gdy blondyn
zasłonił je ręką i popatrzył na nią błagalnie.
- Wieesz..- zaczął zdenerwowany.- Mamy dla ciebie niespodziankę.
Uniosłam brew.
Chłopak pisnął i zaczął potrząsać dłonią, którą zakrywał usta
brunetki.
- Ona mnie ugryzła!- krzyknął, chwycił swoją dłoń i począł kląć pod
nosem.
Myślałam, że zaraz wybuchnę. To było naprawdę komiczne. Dziewczyna
patrzyła na Rossa z nieukrywaną radością, podczas gdy blondyn chodził po całym
pomieszczeniu i rzucał coraz gorszymi słowami w powietrze. Ja zwijałam się ze
śmiechu, a Raini tylko patrzyła na Rossa z grzesznym uśmieszkiem.
- Było mi nie nakładać tego łapska na usta.- zachichotała i zwróciła
się do mnie.- Zakładaj tą suknię, a ja doprowadzę blondaska do ładu. Uwierz, on
naprawdę się starał.- podała mi suknię w pokrowcu i powolnym krokiem odeszła z
Rossem, uspokajając go przy okazji.
Ze śmiechem przypominam sobie tą sytuację.
Wskoczyłam za ściankę i szybko przebrałam się w sukienkę.
Ciemnobłękitny materiał idealnie pasował do mojej figury. Był przylegający,
wręcz opinający, do kolana. Na wierzch założyłam dżinsową kurteczkę, którą
dostałam wraz z sukienką, a na stopy bardzo wysokie czarne obcasy.
Przypudrowałam delikatnie policzki i na usta nałożyłam cienką warstwę
błyszczyku. Chwyciłam czarną kopertówkę do dłoni i umiarkowanym krokiem wyszłam
z garderoby. Skierowałam się do windy. Weszłam do środka.
Wcisnęłam guzik trzeciego piętra, bo to tam miałam się znaleźć według
zaleceń Rossa. Melodyjka grająca w windzie zawsze mnie irytowała, ale wtedy
irytację podwajała niewiedza. Przecież nie wiedziałam, co mają dla mnie Ross,
Raini i Calum... Ostatnio w ogóle nie chcieli ze mną rozmawiać, gdzieś znikali,
ciągle się spieszyli, a ja często byłam sama. Dlatego strach był jeszcze
większy.
Ta chwila ciągnęła się w nieskończoność. W końcu jednak drzwi
rozsunęły się, a ja wyszłam z jej wnętrza w ciemność.
- Jest tu kto?- spytałam, a echo rozniosło się po całym planie.
- Niespodzianka!- kilkanaście osób naraz krzyknęło, a światło zostało
włączone.
Chyba z 50 osób z bananami na twarzach śpiewało mi "Sto
lat", a ja niespełna rozumu, patrzyłam jak idiotka, rumieniąc się
bezlitośnie i raz po raz przebierając nogami. To prawda, był 29 listopada...
Ale szczerze mówiąc, nienawidzę tej daty. To tego dnia moje życie całkowicie
legło w gruzach, a ja sama stałam się zupełnie inną osobą.
Ale postanowiłam, że chociaż będę udawać, że jest wspaniale. Zdaję
sobie sprawę z tego, jak wiele pracy moi przyjaciele w to włożyli.
- To takie urocze z waszej strony!- pisnęłam szczęśliwa i wszystkich
uścisnęłam.
- Wszystko dla ciebie.- zaśmiała się Raini.- Ale to nie koniec.-
delikatnie wyswobodziła się z moich ramion i szybkim krokiem odeszła do
świetnie bawiącego się tłumu ludzi. Spojrzałam zdezorientowana na Rossa, ale
ten tylko odpowiedział mi uśmiechem.
Po chwili ciemnowłosa dotarła z powrotem do nas z laptopem i kablem w
dłoniach.
Jednak przeszła obok nas, zwróciłam się za nią i ujrzałam ogromnych
rozmiarów telebim przed sobą. Dziewczyna podłączyła laptopa, powciskała coś i
na ekranie pojawił się obraz. Nagle wyskoczyła słuchawka, jak te telefonowe, a
Raini powiedziała:
- Odbierz.
Moim oczom ukazała się szeroko uśmiechnięta twarz Izzy. Obok niej
pojawiła się kolejna słuchawka, a moja przyjaciółka powtórzyła czynność. Już po
chwili Eric i Clayton również pojawili się na ekranie.
- Mmm...- mruknęła do siebie dziewczyna i znów coś wcisnęła. Chwilę
później i Shelly z JJ'em, Joshem i Jaymi'm również znaleźli się na ekranie.
Biedny George patrzył nieprzytomnym wzrokiem w kamerkę.
Domyśliłam się, że albo są zmęczeni, albo ostro imprezowali.
- Sto lat Lau!- krzyknęła Izzy.
- Ej! Ja chciałem być pierwszy!- oburzył się Eric.
- Cicho.- rzekła Izzy z przekąsem
- Stol.. Co? Aaa... Sto... Sto .. Sto lat..- mruknął zaspany chłopak.
- Em... Dzięki?- rzekłam ze śmiechem.
- Jakie bałwany.- pokiwał z niesmakiem Clayton.- Sto latek kochana!
Widziałem ten serial, w którym grasz. Bosko!- rzekł z uznaniem.
- Dzięki. Co tam u was?- zapytałam od niechcenia.
- Świetnie!- zabrała głos Izzy.- Znalazłam chłopaka!
- Zaraz...- przerwał jej George.- Jak to chłopaka?! Kto to?! Ja mu
dam!- nagle całkiem rozbudzony zorientował się, że wszyscy go słyszeliśmy.
- Ymmm... George?- delikatnie spytał Jaymi.
- Tak?
- Ogarnij się choć raz.- po czym uderzył go z całej siły poduszką.
- Ałaaa!- krzyknął szatyn, chwycił drugą i zaczęli wojnę przed kamerą.
- Dzięki wam wszystkim.- zaśmiałam się.- Choć nie jesteśmy tutaj
wszyscy razem, to i tak czuję się, jakby właśnie tak było. Jesteście moja
rodziną i naprawdę, gdyby nie wy, to...
- Emm... Laura?- niepewnie zapytał Ross.
- Tak?- odwróciłam głowę w jego stronę.
- Zerwało połączenie.- zaczął się śmiać.
Ja spojrzałam na ekran. Faktycznie, był czarny. To przelało czarę.
Wybuchnęłam śmiechem, a zaraz po mnie wszyscy inni.
Dalsza część imprezy też była świetna. Tańczyłam, rozmawiałam z innymi
i po prostu się dobrze bawiłam. R5 grało, więc nie mogło być inaczej.
Około 23 zespół przestał grać, a została puszczona zwyczajna muzyka,
nie na żywo.
Ballada, która była grana, boleśnie przypominała o tym, co zaszło rok
wcześniej.
- Zatańczysz?- głos blondyna wyrwał mnie z smutnego zamyślenia.
- Jasne.- rzekłam i chwyciłam jego dłoń.
Powolnym krokiem weszliśmy na parkiet.
Objęłam go dłońmi za szyję, a chłopak delikatnie chwycił mnie za
biodra. Lekko przybliżyłam się do niego i położyłam mu swą głowę na ramieniu.
- Nie podoba ci się tu.- szepnął mi do ucha. To było bardziej
stwierdzenie, niż pytanie.
- Wcale nie.- odszepnęłam.
- Przecież mnie nie oszukasz. Widzę, że coś jest nie tak.
- Po prostu...- przerwałam na chwilę. Wciągnęłam mnóstwo powietrza i
rzekłam:- Przypomniało mi się to, co stało się rok temu.
- Nie myśl o tym. To był wielki błąd.- westchnął.
- Nasz związek?- momentalnie uderzyła mnie fala gorąca.
- Oczywiście, że nie. To był mój błąd. Ja wszystko zniszczyłem.-
zwiesił głowę.
- Wcale nie. To była nasza wspólna wina. Nie... To była wina Ever. To
ona wszystko to wymyśliła.
- Sądzisz, że kiedykolwiek jeszcze by nam się...?- uniósł brew.
- Oczywiście. Nawet dziś. Teraz. Gdybyś chciał.- odpowiedziałam.
Usta chłopaka odnalazły moje i połączyły się w pocałunku. Trwaliśmy w
nim dość długo.
Tak za tym tęskniłam! Jego miękkość, ten zapach i smak. Zanurzyłam
dłoń w jego włosach, Ross przygarnął mnie do siebie bliżej i już nic nie miało
znaczenia. Byłam tam tylko ja i tylko on. Wszystko zanikło.
I koniec.
Czemu tak bardzo boję się tego snu wprowadzić z życie? Dlaczego
uciekam od swoich uczuć? W końcu to mnie zabije.
Dziś jest 30 listopada.
Wczorajszy dzień spędziliśmy w domu.
Oglądaliśmy filmy, graliśmy, rozmawialiśmy, śpiewaliśmy w pracowni.
Jednym słowem, było przyjemnie. Specjalnie ich poprosiłam, żeby niczego nie
planowali. Posłusznie przystali na moją prośbę. O ile Raini zna już praktycznie
całą moją historię, to Calum zapewne poznał ją dzięki swemu przyjacielowi. Ross
na milion procent sumiennie zapoznał go z moją osobą.
I pewnie przygotował go na moje wszystkie humory.
Ranek następnego dnia minął dość leniwie.
Nagle z rannego letargu wybudził mnie okropny dźwięk dzwoniącego
dzwonka u drzwi. Wydawało mi się, że Elize raczy otworzyć. A mimo to, dzwonek
wciąż dzwonił. Szybkim ruchem chwyciłam szlafrok frotte i niechlujnie
zawiązałam go w pasie. Na stopy założyłam kapcie Vanessy, które kiedyś jej
podkradłam i po cichu otworzyłam drzwi, po czym zeszłam na dół. Wkroczyłam do
hallu i chwyciłam klamkę. Delikatnie uchyliłam drzwi i wysunęłam głowę. Moim
oczom ukazał się Kevin w swym niezmiennym stalowoszarym garniturze.
- Witaj, Lauro.- rzekł oficjalnie.
- Hej, Kevin.- powiedziałam wręcz jęcząc. Otworzyłam drzwi szerzej i
gestem pokazałam mu, żeby wszedł. Kiedy dotarliśmy do salonu, zawołałam Elize.
Dziwnym trafem od razu się pojawiła. Poleciłam jej, aby zrobiła kawę
mężczyźnie, a sama pobiegłam do swojego pokoju, gdzie w najróżniejszych
pozycjach spali moi przyjaciele.
- Wstawać!- powiedziałam głośno.
Trzy pary oczu zamrugały zdezorientowane.
- Kevin tu jest!- rzekłam dość panicznie.
- Jak to?!- spytał Ross, wdzierając na siebie spodnie.- Mamy przecież
wolne!
- Mnie się pytasz?! Ogarnijcie się i zejdźcie na dół. Dołączę do was.
- Okey.- przytaknęli zgodnie. Calum szybkimi ruchami zapinał dziwaczną
kolorową koszulę, a Raini ostatnimi ruchami zgrabnie nakładała kamizelkę. W
trójkę raźno wyszli z pokoju, a ja wskoczyłam, niczym kocica do garderoby.
Szybko dobrałam strój, włożyłam go na siebie, uniosłam delikatnie swoje loki,
nałożyłam trochę błyszczyku na usta i buty na stopy, a zaraz potem siedziałam
już na dole z przyjaciółmi i Kevinem.
- Mam rozumieć, że drugi sezon też się pojawi?- spojrzałam badawczo na
mężczyznę.
- Otóż to. Ale teraz będzie trochę inaczej. Między Austinem i Ally
ma.. Zaiskrzyć. Trochę, ale tak, by widz nie mógł się doczekać, co dalej.
Wymieniliśmy niepewne spojrzenia z Rossem.
To za dużo. Nie wystarczy, że i tak co dzień muszę patrzeć mu w oczy?!
Teraz zmuszą mnie do miłości?! Trochę za dużo.
Nim zdążyłam pomyśleć, z mych ust wypłynęło ciche:
- No, nie wiem.
- Co masz na myśli?- spytał Kevin wyraźnie zaskoczony jakimkolwiek
sprzeciwem z mojej strony.
- Auslly? Nie jestem pewna, czy to dobry pomysł...
- Laura...- zaczął Ross.- To tylko serial. Disney i tak pozwoli na
jeden buziak, a my i tak doskonale się dogadujemy, to nas nie zniszczy.-
patrzył mi głęboko w oczy. Nie byłam pewna, czy ostatnie zdanie było związane z
serialem, czy raczej z naszymi osobistymi sprawami.
Westchnęłam.
- No dobrze.- zgodziłam się.- To może wypalić.- na moje usta od razu
wstąpił szeroki uśmiech.
- I o to chodzi. Laura wróciła.- zaśmiał się Kevin i nasza rozmowa znów
wróciła do tematu serialu.
Około 15 Kevin wreszcie wyszedł.
W czwórkę opadaliśmy ciężko na sofę.
- Ten facet nigdy nie daje sobie spokoju?- jęknął Calum.
- Chyba nie.- rzekła Raini.
- Wyjdziemy na plażę?- zaproponował Ross.
- Ja nie mogę. Dziś jadę do ciotki do New Jersey.- skrzywiła się
ciemnowłosa.
- A ty Cal?- spytałam rudowłosego.
- Dziś jadę na spotkanie.- oznajmił.
- Spotkanie czego?- zdziwił się blondyn.
- Fotografów. Muszę ogarnąć to całe hobby mojej postaci. Dostałem już
chyba z tysiąc uwag, że jako filmowiec, nie bardzo takowego przypominam.-
wytłumaczył.
- Wygląda na to, że musimy iść sami.- z ironią westchnął Ross.
- Niestety.- przytaknęłam.
- Idźcie sami. My lecimy.- rzekła Raini na pożegnanie. W tym samym
momencie próbowali wyjść przez drzwi.
- Usuń się debilu!- wrzasnęła dziewczyna.
- Zajmujesz dwa razy więcej miejsca, niż ja! To ty się suń słonico!-
syknął chłopak.
- Ooo... Czyżby?!
- Właśnie tak!- powiedział.
- Dobrze!
- Dobrze!
- Świetnie!
- Świetnie!
- Nie przedrzeźniaj mnie!- krzyknęli jednocześnie.
- Oni mają przed sobą świetlaną przyszłość. Razem.- zaśmiałam się.
- Tak właśnie...- Ross wybuchnął nie pohamowym śmiechem, a ja do niego
dołączyłam.
W radosnym nastroju odeszliśmy na plażę.
-----------------------------------
Wróciłam! Kto się cieszy? Kto się cieszy, hmm? :3
Ten niecały miesiąc bez Was był trudny :/
Ale odpoczęłam i jestem totalnie gotowa na kolejne pół roku zamęczania
Was moimi wypocinami! :3
Pamiętajcie, aby wejść w zakładkę: Bohaterowie [Sezon II]
Zapoznajcie się z postaciami, które dołączą do mojego opowiadanka :D
Pamiętajcie, aby wejść w zakładkę: Bohaterowie [Sezon II]
Zapoznajcie się z postaciami, które dołączą do mojego opowiadanka :D
Mam ogromne plany :D szczerze mówiąc, nie będę o tym za wiele
wspominać, bo zapeszę, a tego nie chcę xD
Mam ogromną nadzieję, że Wam się spodoba i zapraszam do dalszego czytania!
:*
Kocham Was najmocniej! <3

NO SERIO KURWA?! SERIO KAZIK?! TO SEN?! TY MNIE CHCESZ SPROWADZIĆ DO GROBU?! NIE MAM OCHOTY JESZCZE WĄCHAĆ KWIATKÓW OD SPODU ;______; A CO DO RAURY.. HMM.. to będzie ciekawe z Auslly ^^ pocałować się hmm :3 nie mogę się doczekać :3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejnyyy i też tęskniłaaaaaaaaam <3
Rozdział jest genialny, jak zawsze. Strasznie cieszę się, że wróciłaś. Warto było na ciebie tak długo czekać (wiem, że to był tylko miesiąc, ale mam wrażenie, że ciągnął się w nieskończoność). Czekam na następny, już nie mogę się doczekać, co dalej zaplanowałaś.
OdpowiedzUsuńSuper się czyta. Z niecierpliwością będę czekać na następny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńZarombisty rozdział i bardzo ciekawy pomysł na 2 sezon, nie mogę się doczekać następnych rozdziałów; piszaj szybkoo XDDD <33
OdpowiedzUsuńBaaaaaaaaaaardzo się ciesze, że napisałaś tak długi rozdział c: Jest wspaniały, czytałam go niczym książkę :D Jestem ciekawa, jak rozwiniesz temat z Auslly i Raurą i czy secenariusz drugiego sezonu A&A będzie taki sam u ciebie, jak i w rzeczywistości. Tak czy inaczej, z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, drugiego sezonu i życzę ci powodzenia w dalszym pisaniu.
OdpowiedzUsuń~Pozdrawiam
Brakowało mi twojego stylu pisania ;)
OdpowiedzUsuńTen rozdział czytało mi się z niebywałą radością. Jest świetny!
No i Kevin jak wyskoczył z Auslly ;> Moja pierwsza reakcja: "Uwielbiam tego gościa!" xD
Jestem ciekawa jak to rozwiniesz ;3
Pozdrawiam <3
Nominowałam cię do LBA! Wiem, że masz już tego dość, ale cóż zbyt dobrze piszesz :D Więcej: http://ross-and-laura-true-love-story.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńbardzo fajny, ale szczerze? głupi pomysł z tym A&A, teraz strasznie mi to przypomina serial (bohaterowie szczególnie), czyli nic nowego, nie potrzebne było to, że dołączyli do serialu, tak jest na większości blogów ;-; tamten sezon był zajebisty, a ten zobaczymy. mam nadzieję, że się rozkręci i bohaterowie (Raini, Calum głównie) nie będą wzorowani na A&A xd (nie żeby coś, nie bierz sobie tego do serca i pisz jak lubisz XD)
OdpowiedzUsuń