To
dziwne uczucie, kiedy niby wszystko jest normalnie, ale zaczyna Ci czegoś
brakować, choć sam dokładnie nie wiesz czego.
Pamiętasz ten słodki czas, gdy byłeś moim oparciem? Jedynym oparciem?
Kiedy tylko Ty naprawdę wiedziałeś, co się ze mną dzieje?
Ten czas, w którym nie kontaktowałam ze światem, bo miałam swój
własny?
Gdy wszystko było proste, a nikt nie próbował mi go odebrać, pozbawić
mnie skrytości i nieśmiałości?
A na siłę zabierać mi moje całkiem dobre życie?
Ja już zacieram ten czas, kiedy miałam spokój. Bo to przecież nie
wróci.
Kolejna łza spadająca na kartkę pamiętnika. Kolejna porcja smutku i
dziwnej, już niezbyt normalnej, rozpaczy. Ile to może trwać?
Dzień?
Tydzień?
Miesiąc?
Rok?
Całe życie?
Zero odpowiedzi.
Pustka.
Ale tylko na początku.
Powoli zapominam.
------------------------------
Życie w Nowym Jorku nie przypomina w niczym tego w LA. Tętniące życiem
24 godziny na dobę siedem dni w tygodniu. Tu jest po prostu pięknie!
Mimo, iż nie ma ze mną moich przyjaciół, którzy podziwiali by wraz ze
mną piękno tego miasta, jestem szczęśliwa. Zaczynam nowe życie.
Bo chyba tak jest? Prawda?
Serce czasem jeszcze wystukuje odgłos niepotrzebny, ale tylko czasami.
Ale chciałabym najpierw opisać Ci uroki miejsca, w którym się
znalazłam.
*************
Wyszłam z lotniska, wprost na pasaż. Byłam na rogu Five Points i
Manhattanu. Zamówiona żółta taksówka czekała już na mnie, by zawieźć mnie do
mojego nowego domu. Manhattan jest świetnym miejscem.
Samochód podjechał pod lobby Hemsley Park Lane, w którym miałam
zamieszkać. Wysiadłam z pojazdu, a taksówkarz pomógł mi z bagażem, którego było
dość dużo. Weszłam do windy, uprzednio pokazując człowiekowi stojącemu za ladą
hotelową plakietki, którą dostałam wraz z informacjami na temat mojego tu
pobytu od pana Grimaldiego.
Powoli dotarłam do swojego apartamentu, który okazał się być
największym w całym hotelu. Hall był w kolorze beżowym, z nutą kości słoniowej.
Zawiesiłam na wieszaku płaszczyk i beretkę, a walizki wgramoliłam do salonu.
Usiadłam na sofie i uśmiechnęłam się szeroko. Wstałam po kilku minutach i
podeszłam do wielkiego okna, które ukazywało widok Central Parku, a po drugiej
stronie Empire State Building na tle zachodzącego słońca. Dotknęłam zegarka i
oprzytomniałam. Powinnam zmienić godzinę. Teraz w Nowym Jorku jest 17.13,
pomyślałam i przekręciłam wskazówki na odpowiednią godzinę.
Po godzinach rozpakowywania, opanowania bałaganu i zapoznania się z
całym penthousem wreszcie opadłam na kanapę. Włączyłam plazmowy telewizor i od
razu ustawiłam MTV Life. Pojawił się nowy teledysk. Zachód słońca, plaża i inne
bzdety. Nagle ktoś zaczął grać melodie na gitarze. Pojawiły się twarze. I to
nie byle jakie twarze.
Riker, Rocky, Delly i Ell grali spokojnie i śpiewali. Ale gdzie..
Ross?
I nieoczekiwanie pojawił się. W ostatniej zwrotce. A piosenka była
śliczna. Cały czas go słuchałam, ale jego twarz pojawiła się dopiero na końcu.
Piosenka, jaką śpiewali okazała się być ich nową. Nazywała się Ain't
no way where going home i po prostu mnie opanowała. Dźwięki były hipnotyzujące.
Jeszcze trochę pooglądałam telewizję, a potem zdecydowałam się iść
wykąpać.
I tak też zrobiłam. Gorące strumienie wody działały na mnie rażąco
dobrze. Cały stres spłynął ze mnie. Dzień był ciężki, nie ma co, ale na
szczęście się skończył.
Po prysznicu położyłam się od razu do miękkiego łóżka i nastawiłam
budzik na ósmą, bo o dziewiątej miałam być na Broadway'u, a musiałam przecież
się przygotować.
Rano wstałam wypoczęta i radosna. Wkroczyłam do garderoby i wybrałam
po długim namyśle zieloną, zwiewną, wiszącą na jednym ramieniu tunikę i czarne
legginsy, a do tego jeszcze ciemne conversy i byłam gotowa.
Zabrałam telefon, torbę i klucz do apartamentu, po czym wyszłam.
Stanęłam jeszcze przy Starbucksie i zamówiłam zwykłe latte i muffina
cytrynowego. Wsiadłam do taksówki i zamówiłam taryfę prosto pod budynek
Broadway'u.
Już poczułam się dobrze, idealnie żyje się tutaj.
Pchnęłam wielkie drzwi i stanęłam przy recepcji.
- Pan Grimaldi chciał, abym się z nim spotkała.- zwróciłam się do
kobiety.
- Panna Laura!- zaskoczył mnie mężczyzna, kiedy już zreflektowałam
się, przywitałam go.
- Dzień dobry, proszę pana.- rzekłam grzecznie.
- Bez ogródek, chodźmy, zapoznasz się z aktorami, którzy będą pod
twoją wodzą.- poprowadził mnie przez korytarz, później schodami w górę i
otworzył mi drzwi do wielkiej sali, w której kotłowali się ludzie. Na oko 30
różnego wyglądu i zachowania ludzi. Wśród których zauważyłam... Adama.
Rudzielec widocznie również się zdziwił, ale już po chwili szeroko się
uśmiechnął.
- Laura!- krzyknął i podbiegł do mnie, a chwilę potem już ściskał mnie
w ramionach.
- To wy się znacie?- spytał pan Grimaldi.
- Tak, chodziliśmy razem do szkoły.- odparłam, próbując się wyślizgnąć
z uścisku. Wreszcie chłopak ustąpił.
- Proszę państwa, proszę o spokój.- po chwili w sali nastała cisza.-
To jest Laura. Od teraz jest waszym reżyserem i dyrektorem teatralnym.-
zarządził.- Lauro, będziesz za nich odpowiadać. I pierwsze przedstawienie
będzie sprawdzającym, czy się nadajesz.- ucichnął na chwilę.- I jest jeszcze
jedna ważna sprawa... Musisz w nim grać.
Wciągnęłam powietrze głośno. Tego nie było. Chwilę się zastanawiałam.
A zresztą, co mi szkodzi? Taka przyszłość, a ja miałabym się bać, być może
jedynego, występu.
- ...Główną rolę.- dopowiedział.
Teraz to już mnie zatkało.
- Dobrze.- rzekłam, zanim zdążyłam ugryźć się w język.
- Zostawiam cię z nimi.
I pan Grimaldi wyszedł.
Wszyscy wpatrywali się we mnie. Wezbrałam się w sobie i powiedziałam:
- Nie wiem, jak było wam z moimi poprzednikami, ale ze mną nie będzie
łatwo. Chcę wam pokazać, czego wymagam. Wszystko w swoim czasie. Najpierw muszę
sprawdzić, co umiecie, a co trzeba dopracować. Te miesiące nie będą należeć do
łatwych. Zwłaszcza, że dostałam już termin premiery przedstawienia. Nie mówię,
że jestem wredną, ostrą i surową dziewczyną, ale mam pewne wymagania.-
delikatnie uśmiechnęłam się. Klasnęłam w dłonie i włożyłam dłoń do torby, w
poszukiwaniu płyty.- Dzisiaj sprawdzę, co potraficie.- wsadziłam CD do
odtwarzacza i chwyciłam pilot.- Będziecie powtarzać moje ruchy. Liczę na osiem
każdy kolejny układ. Po prostu papugujcie mój ruch. To nic trudnego. Wierzę, iż
się tu dostaliście, bo coś potraficie.- ironia sama pchała mi się przez usta.-
Pięć, sześć, siedem, osiem.- wyliczyłam i wcisnęłam guzik na pilocie. Popłynęła
linia melodyczna mojej ulubionej piosenki. Bezwiednie zaczęłam śpiewać.
Walk like a champion
Talk like a champion
Rum pa pa pum pum
Rum pa pa pum pum
Walk like a champion
Talk like a champion
Rum pa pa pum pum
Rum, rum pa pa pum
Tonight we come alive
Stand up coz ya got the pride
Dancin' and the sweat don't dry
One shot so baby hit it right
No doubt coz we young and free
Walk like ya run the city
Write your name in the sky
Live it up coz baby it's your time
It's in the way you hold yourself
You gotta know you're somethin' else
And show'em that you never felt so
sexy sexy sexy
Walk like a champion
Talk like a champion
Rum pa pa pum pum
Rum pa pa pum pum
Walk like a champion
Talk like a champion
Rum pa pa pum pum
Rum, rum pa pa pum
We got nothin' to lose
We got nothin' to prove
Shine like diamonds in the sky
Live it up coz baby it's your time
It's in the way you hold yourself
You gotta know you're something else
And show'em that you never felt so
sexy sexy sexy
Walk like a champion
Talk like a champion
Rum pa pa pum pum
Rum, rum pa pa pum
Walk like a champion
Talk like a champion
Stand up let'em know that ya shine bright
Throw down let'em know that ya got fight
Walk like a champion
Walk like a champion
Stand up let'em know that ya shine bright
Throw down let'em know that ya got fight
And show'em that you never felt so
sexy sexy sexy
Walk like a champion
Talk like a champion
Rum pa pa pum pum
Rum pa pa pum pum*
Po każdym ośmio-częściowym takcie odwracałam się i patrzyłam na ruchy
każdego w osobna i wszystkich razem. Muszę powiedzieć, że był to taniec na
poziomie, a cała grupa świetnie razem wyglądała. Uśmiechnęłam się triumfalnie,
bo trafiłam na żyłę złota w postaci 30 osób z talentem.
Aaaaaaaaaaa!!!!!!!!!! Jest super, ale ja nie mogę się doczekać co zaplanowałaś dalej...:)
OdpowiedzUsuńJest świetny ale ja się boję co zaplanowałaś dalej :)
OdpowiedzUsuńsuper rozdział, ale nadal moim zdaniem wszystko trochę za szybko się dzieje. ale to tylko moje zdanie
OdpowiedzUsuń