niedziela, 8 września 2013

Rozdział dwudziesty pierwszy



Życie jest zbyt krótkie, aby... Albo wiecie co? Życie jest do chrzanu, i tylko my za nie odpowiadamy, więc nie będę kolejny raz zaczynać wpisu od tej durnej anegdoty.
Wiem, moje ostatnie wpisy były niedokładne, niedokończone i z wielu nic specjalnego nie wynikało. Ale Ever zalazła mi za skórę tak bardzo, że jestem cały czas rozkojarzona. Ta ruda małpa przeszkadza mi nawet w myśleniu! Jak zapewne zauważyłeś, mój drogi pamiętniczku, nie powiedziałam w końcu, kto jest tą trzecią osobą... No więc uzupełnię tę lukę i może bez owijania powiem, kto to. No tak, pewnie już zorientowałeś się, ale i tak to wyjawię. Tak, tak, to Delly. No któż by się spodziewał, hę?
Ale, skoro mamy to już za sobą, to przejdę do konkretów.
Stałam jak idiotka patrząc na listę, nie wiedząc, co dalej. Wreszcie odzyskałam panowanie nad swoimi kończynami i postanowiłam znaleźć blondyna, by przekazać mu nowości.
Po długim błąkaniu się po szkole, wreszcie znalazłam go w sali, i tu cię zapewne zdziwię, matematycznej. Siedział w ławce i pilnie coś bazgrał w zeszycie. Cichaczem podeszłam do niego od tyłu i spojrzałam zza jego ramienia. Algebra nigdy nie była moją ulubioną dziedziną w matematyce. No bo skąd nagle litery wśród matematycznych równań i liczb?! Nie rozumiem człowieka, który wymyślił coś tak absurdalnego. Nie mówię jednak, że tego nie umiem. Bynajmniej, umiem doskonale, tylko nie bardzo przepadam. Coś jednak przykuło moją uwagę bardziej, niż zadania. Mianowicie to, że każda kolejna literka w ćwiczeniu, po kolei tworząc z nich słowo, przypominała moje imię! Nagle chłopak odwrócił się i spojrzał na mnie speszony, szybko zamykając zeszyt.
- Co ty tutaj robisz?- spytał z dziwnie rozkojarzonym wzrokiem.
- Szukałam cię. Mam wieści.- westchnęłam.
- Jakie?- zaciekawił się, a jego oczy już przestały być takie zamglone.
- Dostałam główną rolę.
- To świetnie!- aż podskoczył z radości.
- A ty jesteś dublerem Clay'a.- dodałam.
- Fajnie.- dopowiedział równie zadowolony.
Zaczęłam coś podejrzewać. Często tak mam, że widzę spisek tam, gdzie go nie ma. To dziwne, ale miałam jakiś procent pewności, że coś jest totalnie nie tak. Popatrzyłam na niego z mordem, bo zrozumiałam coś niezwykle istotnego.
- Gadaj.
- Co?- zdziwił się.
- Ty sam wiesz co. Nie zmuszaj mnie, abym sama powiedziała to na głos.
- No dobra. O to mi chodziło. Znam cię o wiele dłużej i lepiej, niż inni i wiem, kiedy kręcisz. Mówiłaś, że nie chcesz grać, ale oboje dobrze wiemy, że właśnie o tym marzyłaś.
- Nie, nie o tym marzyłam. Moim aktualnym marzeniem jest występ na Brodway'u. Chcę grać, ale nie chcę zawieść ciebie, czy innych..- zamknęłam buzię, bo zrozumiałam, że moja wypowiedź nie miałąaani grama sensu.
- Chcesz tego, a ja z chęcią pomogę ci pozbyć się wszelkich lęków.- wyszczerzył się.
Zmienił się, rzuciło mi się w oczy jego zachowanie. Umiejętnie przystosowywał się do sytuacji. Zakładał maskę. Dotarło do mnie, że używa tych samych uników, co ja. Ukrywa coś. Więc muszę odkryć, co to takiego. Ale nie teraz. Mam masę ważniejszych spraw od tej. A już cieszyłam się, że mam to z głowy. Nie chwal dnia przed zachodem słońca, jak to mówiła moja babcia, zanim umarła. Babunia Avril była świetną kobietą z ręką do gotowania. Uśmiechnęłam się bezwiednie.
- Lau? Słyszysz mnie?- zapytał blondyn.
- Tak, po prostu zamyśliłam się.
- Och, to dobrze. Ostatnio wydajesz się jakaś nieobecna.- zauważył.
- Źle się czuję, muszę znikać.- ruszyłam do drzwi, zawahałam się i na chwilę odwróciłam.- Nienawidzę cię.- rzekłam z przekąsem, a on uśmiechnął się tylko nieznacznie.
Szybkim krokiem zmierzałam do szafki, gdy nagle wpadłam na kogoś.
- Przepraszam.- burknęłam.
- Oh, to ty, Laura, szukałem cię.- rzekł blondyn w moją stronę.
- Sorry, jestem dziś strasznie rozkojarzona.- wyjaśniłam.- Riker, co chciałeś?
- Mam taki wiersz, swoją drogą, ty wspaniale komponujesz, mogłabyś pomoć mi zrobić z tego piosenkę?- spytał nieśmiale.
- Jasne. Tata już załatwił sam wiesz co. To tylko kwestia czasu, a będzie po wszystkim.- uśmiechnęłam się ciepło.
- Dziękuję, Lau, tyle razy mi pomagałaś, że nie wiem, jak ci podziękować.
- Sama wdzięczność i uczucie spełnienia mi w zupełności wystarczają.- spojrzałam na Ever, która zmierzała w naszą stronę.- Może spotkamy się dziś około siódmej wieczorem, co? U mnie w pracowni. To będzie długi wieczór.
- Ok, mam nadzieję, że się nam uda.- rzekł ze spokojem w głosie.
- Też tak myślę.- westchnęłam i odprowadziłam rudowłosą mierzącą mnie dziwnym wzrokiem, aż do załamania korytarzu.
Zdziwiłam się, gdyż zamiast puścić w moją stronę jakąś ripostę, po prostu obeszła dookoła i poszła w swoją stronę.
- Lau? Dzięki.- powiedział z lekkim, mimo to, szczerym uśmiechem.
- Nie ma za co.- odwzajemniłam gest, a on nagle uścisnął mnie i dość długo trzymał. Wreszcie puścił, a ja zauważyłam, że minęła już połowa lekcji.
Nie było już sensu na nią wracać, gdyż mijała mi właśnie chemia, której belferką jest najokropniejsza, zaraz po pani Dominic, pani Memory. Chemia z nią to czyste piekło. Usiadłam na pobliskiej ławeczce i postanowiłam poczekać na następną lekcję.
- Też się spóźniłaś, co?- ktoś podszedł mnie od tyłu. Z wrażenia aż podskoczyłam.
Odwróciłam się i moim oczom ukazał się George.
- Taa..- odpowiedziałam obojętnie. Dawno nie rozmawialiśmy, bo zazwyczaj gruchał sobie wesoło z Iz, z którą też dawno nie porozumiewałam się słownie.
- Chemia?- spytał.
- Mhmm..- przytaknęłam po raz drugi.- Co tam?- sprowadziłam naszą rozmowę na nieco inne tory.
- Dobrze, Iz jest cudna. Kochana i naprawdę idealna.- rozmarzył się.
- To dobrze.- rzekłam smutno.
- Nie cieszysz się? Ze szczęścia swojej przyjaciółki?- ze zdziwieniem uniósł brew.
- Cieszę się, ale jednocześnie jest mi smutno. Wszyscy dookoła już kogoś mają, tylko ja nie umiem znaleźć miłości.- w oczach już zbierały mi się łzy.
Usiadł obok mnie i otulił ramieniem.
- Kiedyś ją znajdziesz. Niektórym jest ona pisana wcześniej, a niektórym później.- uśmiechnął się błogo.
- Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym nie miała takich fantastycznych przyjaciół. Dziękuję ci z całego serca.- ucałowałam go w policzek i wstałam, gdyż w tej chwili zabrzmiał dzwonek.
- Nie ma sprawy.- również podniósł się i odszedł w swoją stronę.
Bez celu spacerowałam po korytarzu, oczekując następnej lekcji, która miała odbyć się za 10 minut. Moje myśli znów skierowały się do tej nieszczęsnej sprawy Van i Riker'a. Biedak męczył się, a brunetka była dziwnie szczęśliwa, zadowolona. Z czego? Coś działo się pod moim nosem, a ja tego nie chciałam zauważyć. Tyle spraw, tyle rzeczy do zrobienia. Aż w brzuchu zakręciło mi się i poczułam odruch wymiotny. Powstrzymałam to jednak i szybkim krokiem poszłam do pobliskiej toalety.
Stałam i po prostu wpatrywałam się w swoje odbicie. Już nie przypominam tamtej nieśmiałej, szarej myszki, która bała się kontaktów ludzi. Już nie mam swojego małego światka, do którego nikt, oprócz mnie, nie ma dostępu. A co najgorsze, już nie mogę wrócić do tego, co było. Za wiele rzeczy wydarzyło się, za wiele się zmieniło. Co bym dała, żeby cofnąć się o trzy-cztery miesiące. Mieć chattowego przyjaciela, o którym nie wiem nic, z wyjątkiem tego, co sam mi zaserwował. Nie mam na myśli jednak tego, że nie cieszę się, że poznałam Erica. Widzę tylko, jaki jest zagubiony, że wstydzi się jeszcze rozmawiać z ojcem, jak z ojcem, że jest wyobcowany w swym nowym domu, nieprzystosowany do życia z rodziną, jednym słowem- przestraszony, i jest mi z tego powodu smutno, bo czuję, że zamiast dobrze, zrobiłam wręcz odwrotnie. Chciałabym również, by Ross z rodzeństwem nigdy się tu nie pojawili, wtedy nie zrobiliby tyle zamieszania w moim życiu. Ross. Każdy kolejny pocałunek z nim zbliża mnie do obłędu. Zbliża nas do tego, co nieuniknione. Nie ma między nami już tych przyjemnych, bratersko-siostrzanych stosunków. Najlepiej byłoby, gdyby go nie było. Prosto. I dla mnie i dla niego. Mimo, iż "to, co łatwe, nie zawsze jest dobre", bez niego byłoby mi lżej.
- Posłuchaj, to, że dostałaś główną rolę, nie znaczy, że wygrałaś.- głos rudowłosej przerwał moje refleksje.
- Myślisz, że tego chciałam?- zapytałam, zanim zdążyłam ugryźć się w język.- Myślisz, że tylko knuję dniami i nocami, jak cię pognębić? Że nie mam ciekawszych rzeczy do roboty, niż obmyślania? Co ja ci takiego zrobiłam, że mnie tak nienawidzisz?- spytałam z goryczą w głosie.
- Jesteś ładna, utalentowana i każdy fajny chłopak nawija o tobie. I tak było już pierwszego dnia, gdy tu się pojawiłaś. Nawet, kiedy zmieniłaś wygląd, a ja myślałam, że jestem królową, to i tak ty byłaś głównym tematem. "Laura to, Laura tamto"- zaczęła przedrzeźniać.- Poza byciem królową szkoły, nie mam nic. A ty masz wszystko i jeszcze tego nie chcesz.
- A jednak Clay woli ciebie ode mnie.- zauważyłam.- Widzi w tobie coś więcej, niż dmuchaną lalkę z modnymi ubraniami i ripostą w zanadrzu.
- No i? I tak nam nie wychodzi, on nie chce być ze mną. Ma mnie gdzieś.- pierwsza łza popłynęła z jej oka, a za nią kolejne, aż makijaż jej się rozpłynął.
- To może zamiast wiecznie się kłócić, zaskoczymy wszystkich i staniemy po jednej stronie?- zaproponowałam.
- Po tym wszystkim, co ci zrobiłam?- jąkała przez szloch.
- Tak.- powiedziałam hardo, uniosłam brodę i dumnie wyszłam z toalety zostawiając Ever samą sobie. Targały mną sprzeczne uczucia. Angelo też udawał wrażliwego, a był zwykłym oszustem. "Dajmy jej szansę, ale trzymajmy na dystans", tym razem powiedziały jednocześnie i serce i rozum. Uśmiechnęłam się wesoło i pozwoliłam, by wszystkie negatywne aspekty życia pozostawiły mnie w spokoju. W takim też nastroju postanowiłam przeżyć resztę lekcji i ostatni już dzień kary.
Po wyjściu ze szkoły, dzień wydawał mi się rześki i przyjemny, co zupełnie nie pasowało mi, gdyż było nieco pochmurno i wiatr wiał dość niespokojnie.
Pełna optymistycznej energii pomaszerowałam do domu.
Wieczór z Riker'em minął mi fantastycznie. Jego wiersz był tak piękny, że nieraz upuściłam łzę, gdy go recytowałam.
Po kilku godzinach wytężonej pracy wreszcie udało się nam stworzyć idealne tło do wiersza.
- Rap, czy śpiewanie?- spytałam, stojąc przy guzikach odpowiadających za rytm i szybkość melodii.
- Chyba pół na pół.- zdecydował.
- Spróbuj.- rzekłam i podałam mu słuchawki.
- I must've forgot, you can't trust me. I'm open a moment and close when you show it- zarapował lekko, dopasowując się do zarzuconego rytmu.
- Może być.- pokiwałam z aprobatą głową.- Teraz śpiewany refren.- pokierowałam guzik do góry i lekko zawyżyłam tonację. Przysunęłam syntezator i przycisnęłam klawisze, zgodnie z obowiązującymi nutami.
- Sounding down the mountain range of my left-side brain.- zaśpiewał i uśmiechał się wesoło.- To jest świetna melodia.    Dzięki.
- Polecam się.- odwzajemniłam gest.
Do północy tworzyliśmy resztę, aż wreszcie padnięci osunęliśmy się na sofę. Nagle rozdzwonił się mój telefon. To był tata z wiadomością, że wszystko załatwione i Riker nie jest już małżonkiem Claudii. Aż podskoczył na wieść o tym.
- Lau, jesteś boska.- powiedział i chwycił mnie tak mocno, że przez chwilę nie mogłam oddychać.
- O co tutaj chodzi?- spytał ktoś za moimi plecami. Niezręcznie wysunęłam się z uścisku chłopaka i odwróciłam się, by wyjaśnić zaistniałą sytuację..
-----------------------
No i jest ;) Krótki, zupełnie bez sensu i nic się nie dzieje, ale szkoła odbiera wszelkie moje chęci życiowe :/ dziś zostałam zmuszona do pracy nad nudnym projektem z historii, przyznam się Wam, że nawet nie zrobiłam jeszcze reszty zadania domowego xD rozdział po żmudnej pracy się pojawił w obiecanym terminie :D pozdrawiam czytających i proszę o komentarze. Możecie anonimowo! Jeśli ktoś to czyta, to niech zostawi po sobie choć ślad... Koffam, a next już za tydzień, nim się obejrzycie, zleci ;)
~Kasia<3
P.S. Obejrzyjcie Pitch Perfect, bo naprawdę warto! A tutaj macie piosenkę, którą w tym filmie najbardziej koffam ♥

10 komentarzy:

  1. Teraz ja mam cię walić tą patelnią w głowę?!
    Przecież on jest boski! Cudowny!!!
    Jak możesz tak pisać!
    Film świetny, oglądałam xD
    Czekam z niecierpliwością na next ;*****

    ~Refive <3

    OdpowiedzUsuń
  2. "zupełnie bez sensu i nic się nie dzieje" ?! Kobieto ty chyba nie wiesz co piszesz! Ten rozdział jest świetny, zresztą jak poprzednie ;)
    Czekam z niecierpliwością na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisz szybko proszę!
    Twoja Jula:**

    OdpowiedzUsuń
  5. już lubię ten blog proszę szybciutko next jest świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział świetny. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego tak siebie nie doceniasz ;)
    <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest super :3 czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  8. co ty wygadujesz rozdzil super i stawiam ze na koncu chodz o rossa

    OdpowiedzUsuń
  9. a i czekaw z niecierpliwosca na nexta

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny. może jednak ta Ever nie będzie taka zła? dowiem się tego pewnie w następnych rozdziałach, więc zaraz zabiorę się za następny.
    tylko mi się wydaje, że ta osoba na końcu to Van?

    OdpowiedzUsuń